O zwycięstwie ŁKS-u przesądziło pięć minut pierwszej połowy, pomiędzy 26. a 31. Wtedy to goście uzyskali dwubramkowe prowadzenie po trafieniach Roberta Kolendowicza i Łukasza Madeja. Beniaminek nie zmarnował przewagi, a gospodarzy stać było tylko na kontaktowego gola, którego cztery minuty przed końcem meczu zdobył Marcin Chmiest. Po czterech porażkach z rzędu (dwie z Szachtarem i dwie ligowe) złą passę przełamała Legia Warszawa. Mistrzowie Polski pokonali u siebie Górnika Zabrze 3:2. Na Łazienkowskiej podopieczni Dariusza Wdowczyka już po 10. minutach prowadzili 2:0, a gole w zamieszaniach podbramkowych zdobyli kolejno Dickson Choto i Piotr Włodarczyk. Dziewięć minut po przerwie skutecznie z rzutu wolnego przymierzył Edson i wydawało się, że Legii nic złego już stać się nie może. Tymczasem kwadrans przed końcem kapitalnym strzałem głową popisał się Tomasz Moskal, a w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry rzut karny pewnie wykorzystał Artur Prokop. W doliczonym czasie kibice na Łazienkowskiej drżeli więc o końcowy wynik. Zabrzanom nie udało się jednak doprowadzić do wyrównania i piłkarze Legii wreszcie mogli cieszyć się z wygranej. Aż 389 minut musieli czekać piłkarze Arki Gdynia na pierwszego gola w sezonie 2006/07. W 29. minucie spotkania z Widzewem w Łodzi zdobył go Olgierd Moskalewicz. Ta bramka nie dała jednak podopiecznym Wojciecha Stawowego trzech punktów. Jeszcze w pierwszej połowie wyrównał Bartosz Iwan wykorzystując rzut karny. W Szczecinie kibice wciąż czekają na zwycięstwo Pogoni na własnym boisku. W sobotę "Portowcy" zremisowali z Kolporterem Koroną Kielce 1:1. <a href="http://pilka.interia.pl/liga/1/wyn?id=11440&nr=5" class="more" style="color:#07336C">Zobacz wyniki piątej kolejki Orange Ekstraklasy</a> i <a href="http://pilka.interia.pl/liga/1/tab" class="more" style="color:#07336C">tabelę</a>