Legioniści mają osiem punktów przewagi nad drugą w tabeli Wisłą Kraków, która swój mecz rozegra w sobotę. Wiślacy podejmować będą na Reymonta Górnika Zabrze i muszą wygrać, żeby zachować jeszcze nadzieję na obronę mistrzowskiego tytułu. remis lub porażka Wisły sprawi, że z mistrzostwa Polski będzie mogła cieszyć się Legia. Mecz na Łazienkowskiej mógł się podobać. Zwłaszcza pierwsza połowa stała na dobrym poziomie. Legia miała przewagę, częściej posiadała piłkę, ale Amica umiejętnie się broniła i od czasu do czasu wyprowadzała kontrataki. Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 10. minucie spotkania. Bardzo dobre podanie w pole karne od Marcina Burkhardta w kierunku Rogera. Niebezpieczeństwo zażegnał odważnym wybiegiem Paweł Linka. Kolejną okazję dla Legii zmarnował Sebastian Szałachowski, który otrzymał znakomite podanie od Cezarego Kucharskiego. Napastnik warszawskiego zespołu "zgubił" na kilku metrach obrońcę Amiki, ale fatalnie przestrzelił z 12 metrów. Gracze Krzysztofa Chrobaka próbowali się "odgryźć" legionistom. Groźnie pod bramką strzeżoną przez Łukasza Fabiańskiego było w 25. minucie. Strzał Zbigniewa Grzybowskiego w ostatniej chwili zablokował Moussa Ouattara. W 36. minucie wronczanie zapomnieli, że Legia ma swoich szeregach specjalistę od rzutów wolnych. Piotr Włodarczyk został nieprzepisowo atakowany w pobliżu prawego narożnika pola karnego. Idealna pozycja do strzału dla zawodnika lewonożnego, jakim jest Edson. Brazylijczyk potwierdził, że wykonuje "wolne" rewelacyjnie. Piłka po jego uderzeniu wpadła w "okienko" bramki Amiki. Paweł Linka nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję. Edson strzelił trzeciego gola w barwach Legii w ekstraklasie i trzeciego z rzutu wolnego. Zadowoleni z prowadzenia gospodarze mieli chwilę dekoncentracji kilka minut przed przerwą. Marcin Kikut ładnym zwodem oszukał dwóch defensorów gospodarzy, jednak jego strzał z ostrego kąta obronił Fabiański. W drugiej połowie tempo gry wyraźnie "siadło". Legioniści skupili się bardziej na obronie korzystnego rezultatu. Goście jednak nie potrafili sforsować szczelnej defensywy stołecznej ekipy. Jedyna godna odnotowania sytuacja miała miejsce w 82. minucie, kiedy potężną bombę z 16 metrów Rogera w dobrym stylu obronił Linka.