Gospodarzy do zwycięstwa poprowadzili Maciej Kowalczyk i Mariusz Zganiacz, którzy zdobyli po dwa gole oraz... Jan Cios, obrońca klubu ze Śląska, który miał udział przy trzech bramkach rywali. Podopieczni Ryszarda Wieczorka mają patent na Górnika w tym sezonie. W rozgrywkach Pucharu Polski wręcz rozgromili ten zespół, i to w Zabrzu, 5:0. Piątkowe spotkanie pierwotnie także miało odbyć się na Śląsku, ponieważ jednak w Zabrzu instalowana jest podgrzewana murawa, to zmieniono gospodarza. Dzięki tej wygranej "złocisto-krwiści" zrównali się punktami z prowadzącymi w tabeli BOT GKS Bełchatów i Legią Warszawa. Jeśli Kowalczyk i Zganiacz mogą być zadowoleni ze swojego piątkowego występu, to na pewno jak najszybciej będzie chciał o nim zapomnieć Cios. Obrońca Górnika już w 16. minucie nie popisał się, gdy nie trafił w piłkę próbując zatrzymać Grzegorza Bonina. Pomocnik gospodarzy wykorzystał błąd rywala, celnie dośrodkował, a będący w polu karnym Kowalczyk pokonał Mateusza Sławika. Druga bramka dla Kolportera Korony padła sześć minut później. Błażej Radler miał sfaulować w obrębie "16" Roberta Bednarka, choć dla nas ten karny był troszeczkę z "kapelusza". "Jedenastkę pewnie wykorzystał Zganiacz. W 29. minucie skutecznie odpowiedzieli goście. Z lewej strony zacentrował Dariusz Stachowiak, a Arkadiusz Aleksander wygrał walkę o piłkę z Hernanim da Rosą i po uderzeniu głową posłał piłkę do siatki. Druga połowa zaczęła się od kolejnych goli dla Kolportera Korony. W 53. minucie Cios, nie znajdując innych środków, na trzecim metrze nieprawidłowo zatrzymał Macieja Robaka. W tym wypadku karny był jak najbardziej ewidentny, można się tylko dziwić, iż obrońca Górnika za swoją interwencję zobaczył tylko żółtą kartkę. W 59. minucie Cios nie upilnował Kowalczyka i napastnik gospodarzy nie zmarnował dokładnej centry uderzeniem głową posyłając piłkę do siatki. Zabrzanie zdołali tylko zmniejszyć rozmiary porażki. W 79. minucie gola na 2:4 zdobył rezerwowy Tomasz Łuczywek.