- To chyba niezbyt dobrze świadczy o drużynie, że defensor jest jej najlepszym piłkarzem? - Oczywiście, że nie. Ten mecz miał wyglądać zupełnie inaczej. To myśmy mieli prowadzić grę, utrzymywać się dłużej przy piłce, a wyszło tak, że to Wisła dominowała na boisku. W przerwie przy stanie 0:1 próbowaliśmy się w szatni mobilizować i podnieść rękawice, bo czuliśmy, że przespaliśmy pierwsze 45 minut. Zamiast tego szybko straciliśmy drugiego gola i był to jak cios obuchem. Potem gra się już nam zupełnie nie układała. - O wyniku meczu zadecydował chyba początek drugiej połowy, kiedy w przeciągu 10 minut straciliście dwie bramki. Potem próbowaliście coś zmienić, ale bez wiary. - Muszę powiedzieć, że Wisła była niesamowicie umotywowana i potrafiła wykorzystać nadarzające się szanse. Bramki jeszcze ją podbudowały i stąd taki przebieg meczu. - Wynika z tego, że Tomasz Moskała miał rację mówiąc, że porażka Wisły w Gdyni zadziała na waszą niekorzyść. - Tak, choć wydaje mi się, że na derby nie trzeba nikogo motywować. Niezależnie w jakiej sytuacji Wisła podchodziłaby do tego spotkania zawsze byłaby maksymalnie skoncentrowana i było to dzisiaj widać na boisku. Paweł Pieprzyca, Andrzej Łukaszewicz, Kraków <A href="http://sport.interia.pl/gal?photoId=202099&tytulGal=Derby%20dla%20Wisły&galId=5717&nr=1">Zobacz GALERIĘ ZDJĘĆ ze 170. derbów Krakowa</a> <a href="http://magazynligowy.interia.pl/" class="more" style="color:#07336C">Zobacz SKRÓTY i GOLE z derbów Krakowa w naszym ekskluzywnym MAGAZYNIE LIGOWYM</a> oraz <a href="http://pilka.interia.pl/liga/1/wyn?mecz=182512" class="more" style="color:#07336C">Przeczytaj OPIS MECZU</a>