Djurdjević to jeden z bardziej doświadczonych piłkarzy Lecha. Nic więc dziwnego, że w tak trudnej sytuacji zdrowotnej sztab szkoleniowy sięgnął właśnie po tego gracza. Tym bardziej, że Ivan to zawodnik uniwersalny, mający także duże doświadczenie na pozycji stopera. W tej formacji w sytuacjach awaryjnych na tego zawodnika stawiał również Franciszek Smuda. Popularny "Franz" praktycznie nigdy się nie zawiódł, nie powinien się też zawieść trener Jacek Zieliński. Była także inna alternatywa, ale znacznie bardziej ryzykowna i niebezpieczna. Popularnego "Manu" mógł zastąpić powracający po półrocznej przerwie do osiemnastki meczowej Grzegorz Wojtkowiak. Szkoleniowcy nie chcieli jednak ryzykować ewentualnej kolejnej kontuzji tego piłkarza. Trzeba też pamiętać, że Wojtkowiak dopiero co wchodzi w rytm meczowy. Postawienie na niego w takiej kryzysowej sytuacji byłoby bardzo ryzykowne. Na szczęście do dyspozycji trenera Jacka Zielińskiego będzie w sobotę Bartosz Bosacki. Kapitan poznańskiej "jedenastki" w środę nie trenował, bo wciąż odczuwa bowiem skutki urazu stopy, jakiego nabawił się w rewanżowym spotkaniu z norweskim Fredrikstad, a więc już jakiś dobry czas temu. Bosacki ćwiczył wczoraj już normalnie z resztą swoich kolegów. Będzie też do dyspozycji szkoleniowców na sobotni mecz. W meczu z Odrą Wodzisław dostępu do poznańskiej bramki będzie strzec duet Djurdjević - Bosacki. "Kolejorz" w sobotę zagra też bez Tomasza Bandrowskiego, który nadal zmaga się z dokuczliwą kontuzją kręgosłupa. Jego miejsce w podstawowym składzie zajmie z kolei Dimitrije Injac. Dimitrije jest naturalnym zastępcą popularnego "Bandra" Również bowiem występuje na pozycji ofensywnego pomocnika. Z kolei wkrótce rozstrzygnie się dalsza przyszłość Manuela Arboledy. W sprawie jego kontuzji zebrało się w Berlinie międzynarodowe konsylium lekarskie, które podejmie decyzje, co do sposobu dalszego leczenia zawodnika. Jeśli wymagana będzie operacja, to popularnego "Manu" kibice na boiskach ligowych zobaczą dopiero wiosną. Jeśli będzie możliwość zastosowania innych metod leczenia, to całkiem możliwy będzie powrót za około cztery tygodnie! Łukasz Klin, Poznań