Dotychczas wspomnianą powyżej funkcje pełnił właśnie popularny "Muraś". Kto w sezonie 2009/2010 poprowadzi poznańską jedenastkę z opaską kapitańską na rękawie swojej koszulki? Kandydatów jest dwóch. Obaj są bardzo doświadczonymi obrońcami. Dodatkowo z poznańską jedenastą związani są od dłuższego czasu. Mowa tu o Bartoszu Bosackim oraz Ivanie Djurdjevicu. I jeden i drugi w poprzednim w minionych rozgrywkach z powodzeniem zastępowali Rafała Murawskiego podczas jego nieobecności na boisku. Obaj gracze cieszą się również podobnym autorytetem wśród pozostałych piłkarzy. We wczorajszym meczu sparingowym swoimi młodszymi kolegami z boiska dowodził doświadczony Serb. Zaś "Bosy" wraz z pozostałymi poznańskimi kadrowiczami mecz z Bełchatowem obejrzał z trybun. - Ivan i Bartek to nasi najbardziej doświadczeni piłkarze. Obaj zapewne świetnie spisaliby się w roli kapitana drużyny. Kapitan może być tylko jeden. Na szczęście musi mieć też swojego zastępcę. Ivan spisał się wczoraj w roli kapitana bardzo dobrze. Nadaje się do tej roli, jak najbardziej. Jednak ostateczną decyzje zapadną niebawem. Podejmą ją jak zawsze w takiej sytuacji sami piłkarze - mówi Jacek Zieliński, trener Lecha. - Na pewno opaska kapitana zespołu to bardzo duże wyróżnienie, nagroda. Ufają Ci zawodnicy, wierzą w ciebie. Moim zdaniem jest jednak jak najlepiej w każdym meczu się zaprezentować. Jestem w końcu profesjonalistą, a tego właśnie się od profesjonalisty wymaga - mówi serbski obrońca. Po chwili dodaje: - Jestem doświadczonym zawodnikiem, moim zdaniem jest też pomagać młodszym, wprowadzać do drużyny. W roli kapitan chyba bym sobie poradził. Jak będzie? Zobaczymy. Najważniejsze jednak jest to byśmy grali ciekawą, ładną piłkę. A przede wszystkim, by były zwycięstwa. Djurdjevic swoją przygodę z profesjonalną piłką zaczął w FK Rad Belgrad. W swojej długiej i niezwykle bogatej karierze ma również występy m.in. w takich klubach jak CD Ourense, SC Farense oraz Vitoria Guimaraes. W polskiej ekstraklasie rozegrał 40 spotkań. W sezonie 2008/2009 Ivan 18 razy wybiegał na murawę stadionu przy ulicy Bułgarskiej. Jeden raz zdołał zaskoczyć bramkarza rywali. W notesach arbitrów zapisał się zaledwie dwukrotnie. Raz notując na swoim koncie żółtą kartkę, raz również obejrzał kartonik koloru czerwonego. Łukasz Klin, Poznań