Defensywny pomocnik dwa tygodnie temu przeniósł się do <a class="db-object" title="Legia Warszawa" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-legia-warszawa,spti,3287" data-id="3287" data-type="t">Legii</a> z <a class="db-object" title="Ural II" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-ural-ii,spti,7117" data-id="7117" data-type="t">Urału</a> Jekaterynburg. Zanim wyjechał do Rosji był kapitanem Widzewa. Po tym, jak podpisał kontrakt w Warszawie, w mediach społecznościowych łódzkiego klubu na Augustyniaka wylała się fala hejtu. - Czy podchodzę do tego spotkania bardziej emocjonalnie? Na pewno, bo spędziłem dużo czasu w Widzewie. Wiem też, że będę "gorąco" przywitany, ale jestem gotowy - przyznał piłkarz Legii. Trener <a class="db-object" title="Kosta Runjaic" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kosta-runjaic,sppi,20207" data-id="20207" data-type="p">Kosta Runjaić</a> na ostatnich treningach próbował ustawienia z <a class="db-object" title="Rafał Augustyniak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-rafal-augustyniak,sppi,16488" data-id="16488" data-type="p">Augustyniakiem</a> i <a class="db-object" title="Artur Jędrzejczyk" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-artur-jedrzejczyk,sppi,1108" data-id="1108" data-type="p">Arturem Jędrzejczykiem</a>, więc piłkarz raczej w Łodzi zagra i nie uniknie wyzwisk oraz gwizdów. Historia podobnych animozji rozpoczęła się od wywiadu, którego w grudniu 1984 r. Dariusz Dziekanowski udzielił dziennikarzowi tygodnika "Sportowiec", Jerzemu Chromikowi (dziś TVP). - Wsiadam do samochodu i wyjeżdżam do stolicy na dyskotekę. Po minięciu tablicy z napisem "Warszawa" otwieram szybę i powiew innego powietrza wpływa na mnie kojąco. Za dwie godziny czuję się jednak znów łodzianinem - powiedział Dziekanowski. Od tej pory w piłkarz, za którego Widzew zapłacił rekordowe 21 mln zł, był w Łodzi skończony. Pół roku później "Dziekan" za połowę tej kwoty trafił do Legii, ale w Łodzi nie mógł się już pokazywać. Idol z dnia na dzień, stał się "zdrajcą" i "judaszem". Grozili, że podpalą mu dom Wcześniejsze i późniejsze transfery na linii Warszawa - Łódź, a było ich kilka, nie przynosiły takich emocji. Aż nastało lato 1996 r... W maju Legia z <a class="db-object" title="Widzew Łódź" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-widzew-lodz,spti,8072" data-id="8072" data-type="t">Widzewem</a> grała na Łazienkowskiej mecz o mistrzostwo Polski. Gospodarze przystąpili do niego po serii 15 wygranych u siebie z rzędu! W tabeli oba kluby szły "łeb w łeb" i choć do końca pozostały jeszcze trzy kolejki, wiadomo było, że kto wygra na Legii, to już nie pozwoli sobie odebrać tytułu. Gospodarze przegrali 1:2. Mistrzem został Widzew. Z Legii wycofał się sponsor Janusz Romanowski i nastąpiła wyprzedaż. Odeszło dziewięciu piłkarzy, ale największe kontrowersje wzbudzały dwa transfery - Macieja Szczęsnego i Radosława Michalskiego do Widzewa. Temu drugiemu - choć w stolicy spędził cztery lata - szybko darowano. Był przecież przybyszem z Gdańska, zupełnie nie kontrowersyjnym, który na boisku dawał zawsze z siebie wszystko. Szczęsnemu nie darowano chyba nawet do tej pory. A na początku przeżył prawdziwe chwile grozy. Bał się o rodzinę, bo grożono mu nawet podpaleniem domu. Był warszawiakiem, w Legii grał siedem sezonów, na dodatek, kiedy miał problemy z policją - po uderzeniu głową kibica w Stalowej Woli w październiku 1994 r. - kibice jeździli zeznawać na jego korzyść, więc stąd ta wyjątkowa niechęć. Na Łazienkowskiej przez lata mógł liczyć na porcję gwizdów, także później jak przyjeżdżał tam z Polonią Warszawa i Wisłą Kraków. Karierę zakończył w 2002 r., po tym, jak doznał kontuzji w meczu... z Legią, po starciu z Cezarym Kucharskim. Wychowanek Widzewa, rekordzista Legii Za to w Łodzi nie kochany jest <a class="db-object" title="Jakub Rzeźniczak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jakub-rzezniczak,sppi,20048" data-id="20048" data-type="p">Jakub Rzeźniczak</a>, który od małego związany był z Widzewem, ale w wieku 16 lat przeszedł do Legii, w której spędził lata 2004-2017. Z jedną krótką przerwą - na wypożyczenie do Widzewa w sezonie 2006/07. Musiał wtedy wiele wysłuchać na temat swojej lojalności. "Rzeźnik" jest najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii Legii. Wychowanek najbardziej znienawidzonego w Warszawie klubu, przy Łazienkowskiej świętował pięć mistrzostw Polski, sześć Pucharów Polski i Superpuchar. Ostatnim, przed Augustyniakiem, "zdrajcą" był <a class="db-object" title="Łukasz Broź" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-lukasz-broz,sppi,12967" data-id="12967" data-type="p">Łukasz Broź</a>. Z tym, że miał on tyle szczęścia, iż nie musiał wysłuchać wyzwisk skandowanych z trybun stadionu łódzkiego klubu. Do Legii przeszedł w 2013 r., a wcześniej przez dwa lata był kapitanem upadającego Widzewa. W czasie jego pięciu "tłustych" w sukcesy sezonów w stolicy, Legii tylko raz przyszło grać przy Alei Piłsudskiego. Hejt na Brozia wylewał się głównie w Internecie. - Bliżej mi w tym momencie do Legii. Mieszkam w Warszawie na co dzień, staram się chodzić na mecze stołecznej drużyny. Atmosfera na stadionie Widzewa na pewno będzie niosła gospodarzy. Jestem naprawdę ciekawy tej rywalizacji - powiedział Broź przed pierwszym od dziewięciu lat meczem ligowych zwaśnionych klubów.