- Przydarzyły nam się błędy. Gdy strzeliliśmy bramkę na 1-0, uczulałem, że trzeba naprawdę uważać, bo Widzew jest bardzo niewygodnym zespołem i bardzo szybko strzelił bramkę wyrównującą. Gra nie kleiła się nam, gdy atakowaliśmy jedenastu na dziesięciu - przyznał Hajto. - Jeżeli się gra w jedenastu na dziewięciu, to naprawdę jest łatwiej. Kolejne bramki były kwestią czasu. I trzeba powiedzieć, że w pierwszej połowie nam Widzew dużo krwi napsuł, mimo że grał w dziesięciu, dochodził do takich pośrednich sytuacji. Ale cieszę się, że w końcu to, co nam się nie układało przez pierwsze cztery mecze, udało się i że w końcu mieliśmy też trochę szczęścia, które w piłce jest bardzo potrzebne. Gratulacje dla całego zespołu, że potrafiliśmy dzisiaj wygrać z ciężkim rywalem. Znowu potwierdziła się, nasza słuszna decyzja z Darkiem Dźwigałą, że Makuszewski został w Białymstoku i pokazał, że na takich chłopaków trzeba stawiać. - Nie ma co tu komentować. Myślę, że mecz nam się mocno rozjechał w momencie, gdy dostaliśmy drugą czerwoną kartkę - stwierdził trener Widzewa Łódź Radosław Mroczkowski. - Po pierwszej straconej bramce zespół dobrze zaatakował, chciał odrobić straconą bramkę. Największe pretensje mam do mojego zawodnika, który trochę musi się zastanowić nad tym, co zrobił. W momencie, gdy łapie taką żółtą kartkę i później kolejną, to myślę, że jest to nieodpowiedzialność - skomentował zachowanie Dudu.