- Moja rehabilitacja powoli dobiega końca. Czuję się na tyle dobrze, że już normalnie wykonuję większość ćwiczeń z chłopakami podczas jednostki treningowej. W najbliższym czasie mam też zagrać w spotkaniu pokazowym Lecha. Za tydzień jeśli wszystko dobrze pójdzie zagram w meczu Młodej Ekstraklasy. Z kolei potem normalnie powinienem wejść "w sztos" treningowy - mówił Wojtkowiak. - Każdy z nas zdaje sobie doskonale sprawę, że zawiedliśmy kibiców. To wszystko nie miało tak wyglądać. Wiemy też, że nie gramy tak jak powinniśmy. Sami to wewnątrz siebie czujemy. To nie jest tak, że zupełnie nic nas nie interesuje. Zdajemy sobie sprawę także z presji jaka nad nami ciąży. Musimy ciągle wygrywać i wygrywać. Każdy od nas tego oczekuje, ale to jest presja zdrowa, do której wcześniej już przywykliśmy. Mamy umiejętności, potencjał też jest. Musimy zacząć jednak potwierdzać to na boisku. Lech musi wygrywać - tłumaczy i przekonuje obrońca drużyny z Bułgarskiej. Czy Lech Poznań jest jeszcze w stanie nawiązać do dobrej, a przede wszystkim skutecznej gry, do której przyzwyczaił nas w ostatnich sezonach za czasów trenera Franciszka Smudy? - Każdy trener ma swoją koncepcję, a my jako zawodnicy musimy ją uszanować, ale przede wszystkim wykonywać na boisku. Taka też jest nasza praca. Każdy trener rozlicza nas głównie z wykonania taktyki na boisku, którą on sam wcześniej ustala. My musimy się do tego stosować - zakończył popularny "Dyzma". Łukasz Klin, Poznań