- Najważniejsze są trzy punkty, a reszta mnie nie interesuje - mówi trener "Kolejorza" Franciszek Smuda, który po raz czterechsetny poprowadzi zespół w ligowym spotkaniu. Lech ma szansę umocnić się na pozycji lidera po wczorajszym remisie Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze. Jesienią "Kolejorz" poległ w Gdyni, wówczas niebiesko-białym dał się we znaki ich były kolega Zbigniew Zakrzewski. W Arce są byli piłkarze Lecha, mowa o Marcinie Wachowiczu jak i Macieju Scherfchenie. Także trener Czesław Michniewicz ma za sobą poznański etap w karierze. Zarówno sam Michniewicz jak i wspomniani piłkarze nie znaleźli miejsca w "nowym" Lechu, dlatego szczęścia musieli szukać w innych klubach. Franciszek Smuda nie chce o tym rozmawiać. - Zdaje sobie sprawę, że tacy piłkarze przyjeżdżając do Poznania grają na sto dwadzieścia procent. W końcu są profesjonalistami i muszą dobrze wykonywać swoją pracę - dodaje "Franz" kończąc ten wątek. Lech musi tak rozegrać ten pojedynek, aby po nim w tabeli znalazły się trzy punkty. Szkoleniowiec "Kolejorza" mówi, że nie lubi "spotkań przyjaźni". - Na trybunach cisza, nikt nic nie powie. Następuje podział punktów, bo to zaprzyjaźniony klub i wszystko jest OK. Tak nie jest. Ponieważ punkty są nam potrzebne. Zawodnicy, którzy teraz grają w kadrze zespołu mniej patrzą na ten aspekt. Wychodzą i robią wszystko, aby wynik był korzystny. Aczkolwiek trzeba zwrócić uwagę na to, że nie da się wszystkich spotkań wygrywać. Na przykład Barcelona także miała okres zadyszki. Wszyscy się zastanawiali co będzie dalej. Teraz wyszli z dołka i powrócili do gry. W piłce nie można mieć karty wstępu na każdy mecz i wiedzieć, że będzie on przepiękny - uważa Smuda. - My także nie zakładaliśmy przed rundą wiosenną, że wygramy wszystkie spotkania. Przed nami kolejny ciężki bój i trzeba go przejść. Potem będą następne. Jak policzyłem pięć najbliższych meczów może rozstrzygnąć o tytule mistrzowskim - mówi Smuda. - Najważniejsze, aby omijały nas kontuzje. Ponieważ co do tego, że zespół jest dobrze przygotowany do sezonu, nie mam wątpliwości - podkreśla "Franz". Na razie w zespole Lecha większych absencji nie zanotowano. Tym razem Smuda nie ma dylematu odnośnie bramkarza. Od początku między słupkami pojawi się Krzysztof Kotorowski. Co prawda jest pewna obawa, że byli zawodnicy "Kolejorza" obecnie reprezentujący Arkę Gdynia mogą to wykorzystać, jednak "Franz" w swoim stylu dodaje: - Gramy u siebie, a tu nie ma przebacz! - W związku z moim jubileuszem mam tylko jedno życzenie: zagrajmy najlepiej jak potrafimy, abym i ja zapamiętał na długo to spotkanie - dodaje z uśmiechem jubilat. Maciej Borowski, Poznań <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-arka-gdynia,918">INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo!</a>