Bożyszcze polskich kibiców piłkarskich Tomasz Frankowski przechodzi rehabilitację po kontuzji kolana w Wolverhampton. "Franek" musi się wyleczyć, żeby znaleźć sobie nowego pracodawcę, bo "Wilki" nie umieścili go nawet w kadrze na ten sezon. INTERIA.PL: Czy w polskiej piłce wraca stary układ, w którym rządzić będą Legia z Wisłą? Tomasz Frankowski, napastnik Wolverhampton: Polską ligę śledzę, bo ostatnio często podróżuję na trasie Anglia - Kraków. Przynajmniej tyle w tym moim pobycie w "Wilkach" dobrego, że połączenia lotnicze mam dobre, więc mogę odwiedzać Kraków. Wracając do pytania, to nie sądzę, aby miały się liczyć tylko Legia z Wisłą. Według mnie włączą się do walki także Bełchatów i Zagłębie Lubin, a także Korona. Życzę też powodzenia w walce o mistrzostwo Lechowi Franciszka Smudy. Zarówno Przez pryzmat sympatii do tego trenera, ale też przez pryzmat poznańskiej publiczności, która jest najliczniejsza w Polsce. Jeśli poziom rozgrywek nie może za bardzo urosnąć, to niech przynajmniej pójdzie w górę zainteresowanie rozgrywkami. I to już jest dobre dla polskiej piłki. Czym wytłumaczyć sukces Bełchatowa? Drużyna zbudowana na anonimowych graczach zostaje wicemistrzem Polski. Pomocnikiem Łukaszem Gargułą teraz wszyscy się zachwycają, ale dwa i pół roku temu, gdy Orest Lenczyk przejmował drużynę, nikt o nim nie słyszał. - To samo było z Matusiakiem. Zanim dostał się pod opiekę Oresta był ligowym przeciętniakiem. Przy Lenczyku trafił do reprezentacji i Serie A, a tam już tak dobrze mu nie idzie. Zresztą tak samo było i w moim przypadku: świetnie mi szło w Polsce i hiszpańskiej drugiej lidze, ale już niekoniecznie w Anglii. Tam jest wyższy poziom, nie ma co ukrywać. A Lenczyk? Charakteryzuje się tym, że potrafi wydobyć z piłkarzy to, co najlepsze. Pokazał to nie tylko w Bełchatowie. Ja za jego kadencji w Wiśle miałem jedną z najlepszych rund - strzeliłem bodajże 14 bramek. Grało mi się tak dobrze, Wisły nikt nie mógł zatrzymać, aż tu Lenczyk został na wiosnę zwolniony. Prezesom nie przeszkadzało to, że byliśmy wtedy liderami tabeli! W czym tkwi tajemnica Lenczyka? Ma dobrego nosa i razem z doktorem Wielkoszyńskim potrafi przygotować piłkarzy? - Pewnie i jedno, i drugie. Mi te metody odpowiadały. W Polsce byliśmy niekwestionowanymi liderami. W Europie tez się nieźle pokazaliśmy, eliminując Real Saragossa, a jednak trenera odprawiono. Z jakiegoś powodu Orest Lenczyk przed sezonem odmówił powrotu do Wisły. Reprezentacja Polski po porażce z Armenią skomplikowała sobie życie, choć rywale - Serbowie i Portugalczycy pogubili punkty w środę. - Każdy piłkarz, każdy zespół ma w karierze wzloty i upadki. I taki upadek przeżyliśmy w Armenii. Oby tylko chwilowy. Nie zapominajmy, że po górce jest dolina, ale za doliną znowu pojawia się wzniesienie. Dlatego mam nadzieję, że w najbliższych meczach o punkty nasi piłkarze dowiodą, że nie na darmo są liderami grupy i postarają się, byśmy nimi zostali do końca eliminacji! Rozmawiał: Michał Białoński, INTERIA.PL