Interia.pl: Chyba nie tak wyobrażał pan sobie to spotkanie. Wisła nie przeprowadziła frontalnego ataku, a sytuację pod pana bramką można było policzyć na palcach jednej ręki. Bartosz Fabiniak, bramkarz Widzewa Łódź: - Zgadza się, nie było wiele sytuacji i strzałów. Ale to Wisła oddała ten jeden, najważniejszy celny strzał i wygrała mecz. Początek spotkania należał jednak do Widzewa. - Przyjechaliśmy tutaj z takim nastawieniem, żeby nie przegrać meczu. Byliśmy tego bliscy, ale niestety przegraliśmy mecz. Będą kolejne, w nich trzeba będzie szukać teraz punktów. Ciężko gra się w Krakowie, ale przez cały mecz dążyliśmy do tego, by strzelić bramkę. Niestety, nie udało się. Przy strzale Pawła Brożka miał pan coś do powiedzenia? - Trzeba ocenić tę sytuację na spokojnie. Zobaczę na wideo. Brożek dobrze uderzył i wpadło. No trudno. Stan murawy pozostawiał wiele do życzenia. Bardzo przeszkadzała w dobrej grze? - To prawda, warunki były ciężkie, murawa fatalna. Ale takie same warunki miały obydwie drużyny, dlatego nie możemy narzekać, że przegraliśmy przez stan murawy. Od 60 minuty trybuny ucichły, a mecz zaczął przypominać sparing. - Zgadza się. Nie wiem co się stało, że nie wpuszczono kibiców Widzewa. Chwała kibicom Wisły, że wyszli ze stadionu. Piłka jest przede wszystkim dla kibiców, to dla nich powinniśmy grać. Dzisiaj tego zabrakło. Dariusz Jaroń, Kraków