Gdyby to był "Piłkarski poker", to do dokładnego ustawienia tabeli nie wystarczyłby pisak i tablica, ale należałoby skonstruować cały algorytm. Dziś bowiem zażarta walka toczy się nie tylko w górze i dole tabeli, ale również w środku. Zagłębie Lubin rozbiło bank, Wisła Kraków to spora niewiadoma, Lech Poznań zapowiada walkę do upadłego, ale mimo to część kibiców już koronuje Legię. Zapowiedzi i znaków zapytania jest jednak znacznie więcej. Mistrz daje sobie miesiąc Na szczycie zaskoczenia nie ma. Prowadzi Legia, a niektórzy twierdzą (i mówią o tym oficjalnie!), że już powinna przymierzać mistrzowską koronę. Według Transfermarkt drużyna przed inauguracją rundy warta jest blisko 23 miliony euro, czyli o sześć milionów więcej niż drugi w tym zestawieniu Lech Poznań. Do tego zimą mistrzowie Polski pieniędzy nie szczędzili. 750 tys. euro wydane na chorwackiego pomocnika Domagoja Antolicia, 400 tys. euro na grającego na tej samej pozycji Czarnogórca Marko Vesovicia, czy sowite wypłaty dla chorwackiego napastnika Eduardo i francuskiego obrońcy Williama Remy’ego sprawiają, że Legia w tym oknie wydała więcej niż połowa ligi razem wzięta. Mistrzowie Polski mieli jednak z czego wykroić pieniądze na transfery, bo do Levante sprzedali Armando Sadiku (1,5 mln euro), a do PAOK-u Saloniki Thibaulta Moulina (1,3 mln euro). Do tego przy Łazienkowskiej nie ma już Guilherme (odszedł do Benevento). Bez nich Legia to trochę niewiadoma, a sam Romeo Jozak przyznaje, że zespół jeszcze nie jest w optymalnej formie. - W ciągu miesiąca jednak znów znajdziemy się na takim poziomie, na jakim chcę widzieć drużynę - uważa szkoleniowiec, dla którego największym wzmocnieniem może być... Miroslav Radović, który wyleczył ciężką kontuzję i po ośmiu miesiącach wraca do gry. - Wiemy, że musimy uciekać przed rywalami. Przewaga nie jest zbyt duża [dwa punkty nad Lechem, Górnikiem i Jagiellonią], więc to nie pozwala nam się czuć komfortowo. Każdy mecz musimy zagrać najlepiej jak umiemy. Chcemy obronić mistrzostwo i to jest najważniejsze - podkreśla Radović. Analiza poprzez "Google" O takim rozwiązaniu nie chcą jednak słyszeć w Poznaniu, choć zimą Lech na rynku transferowym nie szalał jak drużyna, która za wszelką cenę chce odbić mistrzostwo. Wręcz przeciwnie - poznaniacy oglądali każdą złotówkę z dwóch stron. Za Piotra Tomasika zapłacili Jagiellonii trochę ponad 100 tys. euro, a obrońca Thomas Rogne przyszedł z IFK Goeteborg za darmo. Lech zdecydował się też na ciekawe ruchy z wypożyczeniem napastników: Elvira Koljicia z bośniackiego FK Krupa i Ołeksija Chobłenkę z Czernomorca. Z kolei główną stratą poznaniaków jest odejście Abdula Aziza Tetteha do Dynama Moskwa (800 tys. euro). - Wszyscy są gotowi i głodni gry. Podczas przygotowań zrobiliśmy wszystko, by teraz walczyć o mistrzostwo Polski - zapewnia trener Nenad Bjelica. - Każdy z zawodników za wszelką cenę chce zdobyć tytuł. Nie ma piłkarza, który powiedziałby: "A, teraz mecz z Arką, więc jakoś to będzie". Nie, panuje pełna mobilizacja - mówił na spotkaniu z kibicami Piotr Rutkowski, wiceprezes Lecha. Za plecami najpotężniejszych polskich klubów czają się Jagiellonia Białystok i Górnik Zabrze. W zespole sensacyjnego beniaminka nie doszło do rewolucji, choć wielu przepowiadało wielką wyprzedaż. Na razie z zespołem nie pożegnał się jednak żaden kluczowy zawodnik. - Pracujemy z grupą ponad 30 piłkarzy, których mamy przygotować nie tylko na jeden mecz, ale na całą rundę. Praca na żywym organizmie zawsze przynosi nowe sytuacje. Jesteśmy na to przygotowani i reagujemy na bieżąco - zapowiada trener Marcin Brosz. Za to w Jagiellonii najciekawszymi wzmocnieniami są napastnik Roman Bezjak z SV Darmstadt i islandzki obrońca Bodvar Bodvarsson z FH Hafnarfjordur. - Nie ukrywam, że moja wiedza o polskiej lidze była znikoma. Wcześniej znałem jedynie Legię, która grała w Lidze Mistrzów oraz Lecha, niedawnego rywala Stajrnan w Lidze Europy. Szybko jednak wystukałem w "Google" zdjęcia miasta, sprawdziłem klub, jego osiągnięcia oraz możliwości i od początku byłem pewien, że chcę tam trafić - mówi Bodvarsson oficjalnej stronie Jagiellonii. Z kolei po stronie strat wicemistrzowie Polski muszą zapisać sprzedaż Fedora Czernycha do Dynama Moskwa oraz Tomasika do Lecha. W dole tabeli czas rewolucji Między pierwszy a czwartym miejsce w tabeli są tylko dwa punkty różnicy, podobnie jak między 12. a 15. (pierwszym spadkowym). W dole tabeli w części klubów doszło do sporych zmian. Trener Michał Probierz po raz kolejny przeprowadził czyszczenie szatni w Cracovii i zrezygnował z kilku zawodników (Deleu, Piotr Malarczyk, Jakub Wójcicki, Mateusz Szczepaniak, Grzegorz Sandomierski). Do tego Jaroslav Mihalik, za którego latem klub zapłacił blisko 800 tys. euro, robi wszystko, by pożegnać się z Krakowem. Na razie jednak został odsunięty do tzw. grupy słabszej. Spokojnie nie było też w Lechii, która zrezygnowała z Grzegorza Kuświka, Mateusza Matrasa i Michała Nalepy. Wszyscy cały czas są zawodnikami gdańszczan, ale właśnie zostali usunięci z listy zawodników zgłoszonych do rundy wiosennej, a to dla nich jasny sygnał, że powinni sobie szukać nowego klubu. Drużynę wzmocnił za to Ariel Borysiuk, który wraca z Queens Park Rangers. Broni nie składają też zespoły ze strefy spadkowej. Piast wybrał się na łowy do stolicy i ściągnął zawodników tam niechcianych. W wygrzebaniu się z 15. miejsca piłkarzom Waldemara Fornalika mają pomóc Jakub Czerwiński i Tomasz Jodłowiec. Bardzo ciekawie zapowiada się wiosna w Pogoni. Jeszcze sześć kolejek temu szczecinianie byli skazywani na degradację, ale wtedy zjawił się trener Kosta Runjaić, zespół zaczął grać więcej niż przyzwoicie i dziś do bezpiecznego miejsca traci tylko cztery punkty. Zimą Pogoń postawiła przede wszystkim na wzmocnienie ofensywy i pozyskała dwóch napastników: Duńczyka Mortena Rasmussena z Arhus DF (za 300 tys. euro) i wypożyczyła Adama Buksę z Zagłębia Lubin. - Sytuacja jest inna niż jesienią. Podczas przygotowań mogłem poznać zawodników o wiele bliżej. Myślę, że nasza kadra jest lepiej przygotowana. Jesteśmy optymistami, ale nie popadamy w euforię. Potrafimy realnie ocenić sytuację - zaznacza Runjaić. Środek tabeli rozbija bank Dzięki zreformowanej reformie Ekstraklasy (po 30 kolejkach zespoły zostaną podzielone na grupę słabszą i mocniejszą, ale bez podziału punktów) istnieje grupa zespołów, które mają niemniej do stracenie niż te walczące zarówno o mistrzostwo, jak i o utrzymanie. Niekorzystny splot wyników może sprawić, że już po jednej kolejce nawet zajmujące piąte miejsce Zagłębie może znaleźć się pod kreską. Szczególnie, że w Lubinie zanotowali chyba największe straty z całej Ekstraklasy. Do Crystal Palace odszedł przymierzany do reprezentacji Polski defensor Jarosław Jach, a do Łudogorca Razgrad Jakub Świerczok, który jesienią zdobył 16 bramek i jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Za obu Zagłębie otrzymało łącznie ok. 3,5 miliona euro. W ich miejsce przyszli zawodnicy w Ekstaklasie znani, ale nie z samego topu (m.in. Rafał Pietrzak z Wisły Kraków i Łukasz Moneta z Legii). Wisła: Wysoko, jak najwyżej Trener Mariusz Lewandowski z Zagłębia otrzymał kilku nowych graczy, za to trener Wisły Kraków dostał cały nowy zespół. Jose Carrillo to jeden z dwóch szkoleniowców (obok Kazimierza Moskala z Sandecji), którzy objął posadę zimą. - Moim celem jest przekonanie zawodników i wszystkich wokół, że nie remisy, ale wygrywanie kolejnych meczów to jest to, czego się wymaga. Jeśli będziemy mieli taką filozofię, to przyjdą rezultaty. Zdaję sobie sprawę, że startujemy z ósmego miejsca, ale będziemy chcieli skończyć sezon jak najwyżej. Tutaj kluczem jest to, by nie poprzestawać na awansie o jedną pozycję, ale cały czas iść w górę tak wysoko, jak się tylko da - podkreśla Carrillo. Szkoleniowiec Wisły wprowadza nie tylko nowe porządki (klub pozyskał nowy sprzęt, wszystkie treningi są nagrywane, a zajęcia inne niż za poprzedników), ale ściąga też graczy, których zna. Wiosną przy Reymonta zagra Nikola Mitrović, którego Hiszpan prowadził w Videotonie. Z tego klubu Wisła pozyskała też Asmira Suljicia. Krakowianie podpisali już kontrakt z Bośniakiem (obowiązuje od 1 lipca), ale liczą, że już teraz Węgrzy będą chcieli go sprzedać za racjonalne pieniądze. Oprócz tego krakowian wzmocnił słoweński obrońca Mateja Palczicz. Największym transferowym sukcesem krakowian (biorąc pod uwagę wartość sportową) jest jednak zatrzymanie Carlitosa. Jak więc wiosną będzie prezentował się układ sił w Ekstraklasie? - Nasza liga w tym sezonie jest bardzo wyrównana. Tu każdy może wygrać z każdym i właśnie ta nieprzewidywalność jest bardzo fajna - mówił w rozmowie z Eurosport.interia.pl Krzysztof Bukalski, były reprezentant Polski. Piotr Jawor