Ta przerwa to wskaźnik zaufania - jeśli trener zawodzącej drużyny do tej pory nie zostanie zwolniony, to znaczy, że właściciel klubu ciągle wiąże z nim nadzieje. Wówczas szkoleniowiec może przeprowadzić mikrocykle, podkurować zawodników, albo zabrać ich na quady, kręgle, czy urządzić karaoke. Ale wszystko pod presją, bo jeśli i tym razem nie przyniesie to efektów, to kolejnej szansy może już nie otrzymać. Ekstraklasowa kłótnia - Chciałem podziękować za zaufanie prezesowi Fiipiakowi i wiceprezesowi Tabiszowi. Liczę, że teraz z tygodnia na tydzień będziemy grali lepiej - mówi Michał Probierz, trener ostatniej w tabeli Cracovii. To właśnie on jest jednym ze szkoleniowców, którzy pracują z nożem na gardle. Choć trzeba przyznać, że tym razem Filipiak i tak jest łaskawy, bo z Probierzem wiąże duże nadzieje. - Czy dwa tygodnie przerwy wystarczyły? Gdzieś przeczytałem, że ludzie w związku się nie dogadują. Tyle, że chodziło o dwie osoby, a my mamy 14 nowych zawodników! Zanim się poznają i zaczną nadawać na tych samych falach, to trochę czasu upłynie - podkreśla Probierz, a zapytany, czy wziąłby w ciemno jeszcze tydzień przerwy, stwierdził, że chętnie skorzystałby jeszcze z... sześciu. Dwa tygodnie wystarczyły jednak trenerowi, by jego drogi z innym szkoleniowcem - delikatnie mówiąc - rozminęły się. W reprezentacyjnej przerwie Cracovia miała grać sparing z Koroną Kielce, ale z powodu kontuzji odwołała spotkanie. To bardzo nie spodobało się Gino Letteriemu, trenerowi Korony, który podkreślał, że Probierz nie dotrzymał słowa, a z takim zachowaniem nie spotkał się od 20 lat. - Mecz miał być w sobotę, a we wtorek daliśmy znać Koronie, że nie damy rady zagrać. W tej sytuacji nie zgodzę się z opinią trenera Letteriego, że nagle ich wystawiliśmy. Patrzyliśmy na swój interes, bo nie będziemy ryzykowali zdrowiem piłkarzy tylko po to, żeby kogoś nie zawieść. Przeprosiłem, bo szanujemy drugą stronę - broni się Probierz. Urodzinowa kolacja Być może miejsce Legii jeszcze na to nie wskazuje (w tabeli jest ósma, sześć punktów straty do lidera), ale to właśnie drużynie z Łazienkowskiej przerwa reprezentacyjna spadła jak gwiazdka z nieba. Gdyby po ostatniej porażce z Lechem (0-3) mistrzowie Polski od razu grali kolejny mecz, to nie mieliby szansy porozmawiać o mocnych słowach, które trener Romeo Jozak wypowiedział pod adresem zawodników (szkoleniowiec dał do zrozumienia, że drużyna go zdradziła i nie walczyła jak na mężczyzn przystało). Do tego po powrocie z meczu na piłkarzy Legii czekała grupka osób, które, niezadowolone z postawy zespołu, miały zaatakować zawodników nie tylko słowami... - Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Straciliśmy wtedy atmosferę, nad którą teraz znowu musieliśmy popracować. Na szczęście mieliśmy na to czas - mówił na konferencji przed spotkaniem z Lechią Gdańsk (niedziela, godz. 18) trener Jozak, czyli kolejna osoba zadowolona z reprezentacyjnej przerwy. - Ostatni tydzień nie był dla nas łatwy. Urodziny trenera (drużyna wspólnie wybrała się na kolację) znacząco odbudowały atmosferę w zespole i mam nadzieję, że teraz wszystko będzie zmierzać ku dobremu - podkreśla Michał Kucharczyk, pomocnik mistrzów Polski. Czas na aklimatyzację Problemów niezwiązanych ze sportem nie mieli za to w Wiśle Kraków, ale tam także wypatrywali przerwy jak piechur wody na pustyni. Szczególnie, że przy Reymonta zespół zbudowany jest niemal od nowa i zawodnicy z każdym dniem poznają się coraz lepiej. - Potrzeba trochę czasu na aklimatyzację, ale na ten moment wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dobrze też przepracowaliśmy ten czas przerwy od ligi, treningi bardzo nam pomogły - podkreślał obrońca Zoran Arsenić. Wisła w sobotę (godz. 20.30) zmierzy się we Wrocławiu ze Śląskiem, który przed sezonem też przemeblował skład, więc pewnie też zalicza się do zadowolonych z reprezentacyjnej przerwy. Relacje na żywo z wszystkich meczów Ekstraklasy w Interii. Piotr Jawor <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2017-2018,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>