Ruch Chorzów do tej pory radził sobie znacznie lepiej w europejskich rozgrywkach, niż na własnym podwórku. W Ekstraklasie do tej pory nie zdobył ani jednego punktu, ale za to awansował do 4. rundy kwalifikacji Ligi Europejskiej. W niedzielę w końcu się przełamał i w Ekstraklasie. W Krakowie do 83. minuty prowadził nawet 2-1, ale na siedem minut przed końcem do remisu doprowadził Paweł Brożek. Wcześniej rzut karny wykorzystał Rafał Boguski. Po stronie chorzowian do siatki trafiali Daniel Dziwniel (43) i Michał Efir (73). Najciekawiej zapowiadało się jednak starcie Lechii Gdańsk z Lechem Poznań. Wicemistrz kraju sensacyjnie odpadł z europejskich pucharów. Wyeliminowany został przez mało znany, islandzki klub Stjarnan Gardabaer. Od tego momentu mówi się, że dni trenera Mariusza Rumaka są już policzone. Wstawiają się za nim sami piłkarze, a na dowód w niedzielę wygrali w Gdańsku 2-1. Pierwsi z gola cieszyli się jednak gospodarze. W 36. minucie trafił Stojan Vranjes, ale później na listę wpisywał się już tylko Łukasz Teodorczyk. W ciągu czterech minut strzelił dwa gole. - Po tym zwycięstwie jesteśmy w czołówce tabeli, jednak przed nami jeszcze wiele meczów. Przed ogłoszeniem we wtorek decyzji władz klubu dotyczącej mojej przyszłości w drużynie panuje niepewność. Nie było warunków do budowanie zespołowej atmosfery, więc przed spotkaniem z Lechią odwoływałem się do motywacji indywidualnej - skomentował Rumak. Trzecią porażkę w czterech meczach zanotowali piłkarze Zawiszy Bydgoszcz. Tym razem przed własną publicznością ulegli Podbeskidziu Bielsko-Biała 1-2, mimo że byli drużyną agresywniejszą i lepszą. Nie wykorzystywali jednak okazji, a te z kolei świetnie na bramki zamieniali rywale. Trzy punkty zapewnili sobie dopiero w doliczonym czasie gry. W 93. minucie gola zdobył Damian Chmiel. Dzień wcześniej piłkarze broniącej tytułu Legii wygrali w Warszawie z beniaminkiem Górnikiem Łęczna aż 5-0. W innym sobotnim meczu PGE GKS Bełchatów pokonał u siebie Śląsk Wrocław 2-0 i został liderem. Największą zagadką przez meczem na Łazienkowskiej było pytanie, czy legioniści podniosą się szybko po piątkowej decyzji Europejskiej Unii Piłkarskiej. Za występ nieuprawnionego piłkarza w rewanżu z Celtikiem Glasgow w 3. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów UEFA ukarała warszawski klub walkowerem. Pierwsze spotkanie stołeczny zespół wygrał u siebie 4-1, a w rewanżu zwyciężył 2-0, ale okazało się, że w tym spotkaniu nie mógł wystąpić Bartosz Bereszyński. Do przerwy sobotniego meczu z beniaminkiem Legia - jakby wciąż oszołomiona decyzją UEFA - nie zdobyła bramek, ale w drugiej połowie nie miała litości dla rywali. Po dwa gole strzelili Ivica Vrdoljak (jedną z rzutu karnego) oraz rezerwowy Orlando Sa, a jednego Jakub Kosecki. Dzięki zwycięstwu, pierwszemu u siebie w tym sezonie Ekstraklasy, Legia ma siedem punktów, o dwa więcej od drużyny z Łęcznej. Liderem - z dorobkiem 10 punktów - został inny z beniaminków PGE GKS. Bełchatowianie, choć grali bez dwóch kluczowych graczy (Bartosza Ślusarskiego i Mateusza Maka), pokonali Śląsk 2-0. Bramki zdobyli: Michał Mak z rzutu karnego i Kamil Poźniak. Wcześniej, przy stanie 0-0, "jedenastki" dla gospodarzy nie wykorzystał Błażej Telichowski. Zwycięstwami gospodarzy zakończyły się także oba piątkowe mecze. Dobrze spisujący się latem wicelider Górnik Zabrze (8 pkt) pokonał Jagiellonię Białystok 3-0, po dwóch golach doświadczonego Roberta Jeża i jednym Mateusza Zachary. Dla tego ostatniego to trzecia bramka w sezonie. Pierwsze punkty zdobyła Cracovia, która wygrała 2-1 z Koroną Kielce. Nie zabrakło jednak kontrowersji. Zwycięską bramkę "Pasy" zdobyły w ostatnich sekundach doliczonego czasu po trafieniu Marcina Budzińskiego, ale jak pokazały telewizyjne powtórki, aż pięciu piłkarzy gospodarzy było w tej akcji na spalonym. Kolejkę zakończy poniedziałkowe spotkanie Pogoni Szczecin z Piastem Gliwice. Zobacz terminarz, wyniki, tabelę i strzelców Ekstraklasy