Zobacz zapis relacji LIVE z meczu Legia - PGE GKS Kibice na Pepsi Arena po pierwszej połowie meczu z PGE GKS Bełchatów wiedzieli jedno: dla gola Rafała Wolskiego warto było wybrać się na stadion. Młody skrzydłowy Legii w 34. minucie przeprowadził kapitalną indywidualną akcję, którą okrasił efektowną bramką. Minął czterech obrońców gości i w starciu z Łukaszem Sapelą strzelił nie do obrony, niczym stary ligowy wyjadacz. Gospodarze rozpoczęli ten mecz jednak niezbyt skoncentrowani, co mogło się zakończyć utratą gola już w 7. minucie. Po fatalnym błędzie linii obronnej sam na sam z Duszanem Kuciakiem wyszedł Paweł Buzała, ale na szczęście dla Legii sam nie wiedział, czy kiwać, czy strzelać. W końcu jednak uderzył, ale zbyt lekko. Buzała nie skorzystał również z kolejnego prezentu od defensywy Legii. W 27. minucie strzelił tuż obok lewego słupka bramki gospodarzy. Poza wymienionymi sytuacjami, bramki mogły paść po uderzeniach Miroslava Radovicia (23. minuta - obronił Sapela), główce Janusza Gola (27. min. - znów interweniował Sapela) i wolnym Ljuboi (43. min. - strzał wprost w bramkarza). Po przerwie padł tylko jeden gol. Strzelili go goście, którzy zawdzięczają go rezerwowym piłkarzom. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kamila Kosowskiego, do siatki Duszana Kuciaka strzałem głową trafił Marcin Żewłakow. "Mam patent na Legię. Strzeliłem jej trzy gole w tamtym sezonie, i jeszcze teraz. Cieszę się też, że wreszcie przełamałem barierę trzynastu goli w Ekstraklasie, bo ta trzynastka już trochę na mnie ciążyła" - przyznał strzelec wyrównującego gola dla Bełchatowa. Na niewiele zdały się 22 strzały oddane przez legionistów w całym meczu. Po stracie gola podopieczni Macieja Skorży grali zbyt nerwowo i nie byli w stanie po raz drugi pokonać Łukasza Sapeli. Próbowali m.in. dwukrotnie Daniel Ljuboja, Janusz Gol i w doliczonym czasie gry Ismael Blanco, ale bez powodzenia i piłkarze Legii musieli pogodzić się ze stratą dwóch punktów przed własną publicznością. Po meczu powiedzieli: Kamil Kiereś, trener PGE GKS Bełchatów: "Kalendarz ligowy nas nie oszczędza. W pierwszych spotkaniach tej rundy graliśmy z czołowymi zespołami i w każdym z tych meczów zdobywaliśmy punkty. To najlepiej świadczy o wartości mojej drużyny. To dla nas bardzo cenny punkt. Zespół pokazał charakter, bo potrafił wyrównać po stracie bramki. Wejście na boisko po przerwie Kamila Kosowskiego i Marcina Żewłakowa dużo wniosło do gry drużyny. Mimo dobrego dla nas wyniku z tak trudnym rywalem, walka o utrzymanie trwa i celu jeszcze nie zrealizowaliśmy. Dziękuję swoim zawodnikom za zaangażowanie i dobrą grę". Maciej Skorża, trener Legii Warszawa: "Jesteśmy bardzo rozczarowani, podobnie jak kibice na stadionie. Mimo tego że gra w naszym wykonaniu nie była płynna, to stworzyliśmy sobie dużo sytuacji bramkowych. Gdybyśmy potrafili podwyższyć prowadzenie przy wyniku 1:0, losy spotkania byłyby rozstrzygnięte. Pod bramką rywala było jednak dużo nerwowości, przez co nasza gra była niechlujna. W szatni jest rozczarowanie, złość i ogromny niedosyt. Chcieliśmy zagrać dobry mecz, aby wrócić na właściwą drogę. Widocznie musimy na to poczekać jeszcze tydzień". Legia Warszawa - PGE GKS Bełchatów 1-1 (1-0) Bramki: 1-0 Rafał Wolski (36) 1-1 Marcin Żewłakow (57-głową). Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Damian Zbozień. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 16˙237. Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Ivica Vrdoljak, Jakub Wawrzyniak - Rafał Wolski (75. Ismael Blanco), Janusz Gol (85. Nacho Novo), Jakub Rzeźniczak, Miroslav Radovic, Michał Żyro (62. Michał Kucharczyk) - Danijel Ljuboja. PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Filip Modelski, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Maciej Wilusz - Tomasz Wróbel, Grzegorz Baran, Kamil Wacławczyk (85. Damian Zbozień), Paweł Giel (46. Marcin Żewłakow), Mateusz Mak (46. Kamil Kosowski) - Paweł Buzała. Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy