W obszernej rozmowie ze sport.tvp.pl Smuda wspomina, jak rozpoczęła się jego kariera trenerska. Było to w Niemczech, gdzie kończył grać w piłkę. - Może nawet możliwości człowiek nie miał w pewnym momencie. Jeżeli nawet ktoś by mi zaproponował, to nie chciałem, wolałem zacząć od dołu. I rozpoczynałem, nie wstydzę się tego, od A klasy. To był ASV Forth - powiedział Smuda. Były selekcjoner wspominał najmilsze momenty swojej kariery. Jeden z nich przeżył w roli trenera Lecha Poznań. Jego zespół pokonał Austrię Wiedeń i awansował do fazy grupowej Pucharu UEFA. Po tym meczu zadzwonił do niego prezydent, śp. Lech Kaczyński. Smuda jednak pomylił go z prezydentem Poznania. - Po meczu śp. prezydent Lech Kaczyński do mnie dzwonił i gratulował. Trochę jaja były z tym, bo przychodzi sekretarka z klubu i mówi: "Panie trenerze dzwoni do pana prezydent. Ja myślałem prezydent z Poznania, Grobelny". I mówię: "To nie mógł przyjść na mecz, to musi dzwonić, by się dowiedzieć o spotkaniu". Ona spłoszona, od razu wyszła z pokoju. To było ledwo po meczu, dopiero się skończył, jeszcze były emocje i taka atmosfera nerwowa, bo do końca nerwowy mecz. Za chwilę znów wleciała i mówi: "Ale to jest prezydent Polski, pan Kaczyński". Dopiero wtedy odebrałem telefon i rozmawiałem. Pamiętam jak dziś, powiedział: "Panie trenerze, myśmy się piłką za bardzo nie interesowali, ale ten mecz przyciągnął naszą całą rodzinę do piłki" - przypomniał ze śmiechem Smuda. Znacznie gorsze chwile przeżył w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Jego podopieczni, podczas Euro 2012 rozgrywanego w naszym kraju i na Ukrainie, odpadli już po fazie grupowej. - Ta presja jest niesamowita. Zwłaszcza, że Euro było rozgrywane w Polsce, byliśmy gospodarzami. Od gospodarza oczekuje się jak najwięcej. Najlepiej, żeby od razu był finał, w finale wygrać i jesteśmy mistrzem Europy. Tak niestety nie było. Gdyby wtedy, bo to jeszcze był młody chłopak, nie tak jak teraz, Robert Lewandowski wykorzystał każdą sytuację. Gdyby on w takiej formie był wtedy, to bez problemu by się z tej grupy wyszło. Choć były emocje do końca. A to był wtedy młody chłopak, zresztą sam go brałem z Pruszkowa, to wiem - mówi i dodaje: - Sam starałem się pompować ten balon, żebyśmy coś zrobili na tym Euro. Przede wszystkim nie było tylu zawodników co teraz, na miarę reprezentacji Polski. Teraz jest dużo więcej. Ci z Dortmundu to byli pewni trzej do kadry. Innych trzeba było wybierać i się modlić, żeby nikt kontuzji nie doznał, bo tych zawodników nie było dużo. A teraz 14 gra w lidze włoskiej. Smuda od ponad roku jest bez pracy. Nie wyklucza jednak powrotu na ławkę. - Jak człowiek jest zdrowy, na chodzie, to chciałoby się jeszcze na tym powietrzu coś zrobić. Nawet komuś doradzić. Tego doświadczenia mam dużo, można komuś pomóc. W naszym kraju jest tak, że jak masz pięćdziesiąt lat, to już szykują trumnę. A co dopiero jeśli tak jak ja ma siedemdziesiąt... MPZobacz wyniki, tabelę i najlepszych strzelców PKO Ekstraklasy