Zastanawiam się nad tym, decyzja którego klubu jest bardziej szalona i samobójcza: Wisły, która we wrześniu 2006 r. , w przeddzień meczu na stulecie klubu zwolniła Dana Petrescu, czy Lecha, który odprawia Jacka Zielińskiego na dwa dni przed starciem z Manchesterem City, na które wszystkie bilety zostały już dzisiaj sprzedane. Nasz człowiek w Poznaniu już w czwartek miał dobrego newsa Jak przystało na wnikliwego i doświadczonego dziennikarza, nasz człowiek w Poznaniu - Andrzej Grupa już w zeszłym tygodniu przysłał formację, że Jacek Zieliński - wbrew wynikowi meczu z Wisłą - straci pracę. Pomyślałem - skoro Andrzej to potwierdził w kilku źródłach, to nie może być "lipa". Z drugiej strony, gdy "Kolejorz" w fantastyczny sposób odwrócił losy rywalizacji z Wisłą strzelając jej szybkie cztery bramki, zapytałem sam siebie: "Jak oni to zwolnienie przeprowadzą?" Przypomnijmy, że przed spotkaniem z "Białą Gwiazdą" Lech rozstrzelał inny krakowski zespół - Cracovię (również 4-1), więc wydawało się, że drużyna zdaje się mieć kryzys za sobą. Czy zmienili trenera na lepszego? Stara prawda głosi, że trenera zawsze można zmienić, byle na lepszego. Najpewniej na miejsce Zielińskiego przy Bułgarskiej zasiądzie Jose Maria Bakero i można mieć poważne wątpliwości, czy szefostwo Lecha nie kreśli obrazu na temat "zamienił stryjek siekierkę na kijek". W każdym razie, kibice skwitowali ten pomysł krótko i dosadnie, skandując podczas meczu z Wisłą: "Chcemy trenera, a nie żadnego Bakera". Żeby było jasne: nie byłem zwolennikiem zastępowania Franciszka Smudy Jackiem Zielińskim. Uznawałem, że Zieliński powinien się jeszcze rozwinąć, zanim obejmie którykolwiek klub z wielkiej "trójki": Lech, Legia, Wisła. I choć to pan Jacek, a nie Franz zdobył dla Poznania mistrzostwo Polski, to więcej w tym sukcesie było szczęścia, niż rozumu (pamiętny samobój Jopa i strzał Kriwieca z ostatniej sekundy meczu Ruch - Lech). Trudno było odeprzeć wrażenie, że im dłużej ten zespół jest bez Smudy, tym głębsze zdarzają mu się kryzysy, a piłkarze sami wybierają mecze, na które należy się mobilizować (Juventus, Wisła - tak, a Zagłębie Lubin, Górnikiem Zabrze i Bełchatów - już niekoniecznie). Zieliński wyszedł z kryzysu i został zwolniony Z drugiej jednak strony, wydawało się, że Zieliński - późno, bo późno - wyprowadził jednak zespół z kryzysu, co - w zestawieniu ze zwyczajami właściciela klubu Jacka Rutkowskiego, który nie zwalnia trenerów w trakcie rundy, mogło oznaczać spokojną jesień dla trenera. Tymczasem we wtorek po klubowym korytarzu potoczyła się jego trenerska głowa. Jak na tej zmianie wyjdzie "Kolejorz"? Zobaczymy w połowie grudnia, ale już teraz wiemy na pewno, że Lech rozmył odpowiedzialność, bo wszystko, co od czwartkowego meczu z Manchesterem City nastąpi, nie wiadomo, czy będzie zasługą/winą (niepotrzebne skreślić) Jacka Zielińskiego, czy jego następcy. A przecież wystarczyło dać Zielińskiemu jeszcze przez dziewięć meczów (sześć ligowych i trzy w Lidze Europejskiej - tyle zostało do końca roku), by w grudniu usiąść do stołu i przed świętami porozmawiać i rozstrzygnąć, co dalej. Gdyby tak się stało, miałbym przeświadczenie, że Lech postąpił profesjonalnie. Zibi też się dziwi Losy "Kolejorza" z uwagą śledzi nasz felietonista, Zbigniew Boniek. Po starciu w Manchesterze Zibi chwalił: - Wszyscy narzekają na tego Lecha, a mi się oni akurat podobali. W drugiej połowie bardziej pachniało wynikiem 2-2, niż porażką 1-3. Dzisiaj nasz legendarny piłkarz dziwił się zwolnieniu Zielińskiego i nazwał to "typowo polskim rozwiązaniem". Cztery lata temu dziwiłem się jeszcze bardziej, gdy Wisła - przed rewanżem w Pucharze UEFA z Iraklisem Saloniki, w przeddzień uroczystego meczu na stulecie z FC Sevilla "odstrzeliła" Dana Petrescu. Krótkoterminowy efekt "Biała Gwiazda" wówczas osiągnęła - następca Petrescu, Dragomir Okuka odrobił straty w Salonikach i awansował do fazy grupowej Pucharu UEFA. Na dłuższą metę ten szalony ruch władz Wisły zakończył się najgłębszym kryzysem dekady, w efekcie którego najbogatszy wówczas polski klub wylądował na ósmym miejscu w lidze. Będę z uwagą śledził, jak na tym wyjdzie Lech. Dyskutuj na blogu Michała Białońskiego