Cieniasy: Fabian Serrarens (Arka Gdynia) Napastnik z przeszłością w Eredivisie swoim przyjściem do Arki rozbudził spore nadzieję, ale zupełnie zawiódł. Na pierwszy celny strzał czekał do grudnia, podobnie jak na pierwszego (i jedynego na razie) gola. Kamil Antonik (Arka Gdynia) Jednocześnie beneficjent i ofiara przepisu o młodzieżowcu. To dzięki niemu trafił w ogóle do Ekstraklasy, ale jego grę trzeba nazwać rozczarowaniem. Szwankowało zwłaszcza opanowanie w polu karnym. Ishmael Baidoo (Górnik Zabrze) Czas pływanie, a wciąż nie wiadomo, co Ghańczyk może zaoferować Górnikowi. Przez cały rok skrzydłowy nie zaliczył gola ani asysty w Ekstraklasie. Ognjen Mudrinski (Jagiellonia Białystok) Potężne rozczarowanie transferowe. Miał być główną strzelbą Jagiellonii, a w 12 spotkaniach zdobył tylko jedną bramkę. Urosz Djuranović (Korona Kielce) Napastnik zanotował jeszcze gorszy bilans od Mudrinskiego. Rozegrał 16 spotkań, ale ani razu nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Michal Papadopulos (Korona Kielce) Nic dziwnego, że Korona przez długi czas szorowała dno tabeli, skoro za strzelanie bramek mieli odpowiadać Djuranović i Papadopulos. 24-letni Czech zdołał co prawda zdobyć dwie bramki, ale to i tak żenujący bilans jak na napastnika. Djordje Crnomarković (Lech Poznań) Najlepiej o jego dyspozycji mówi fakt, że pod koniec rundy wygryzł go ze składu sprowadzony do rezerw Tomasz Dejewski. Czym kierowali się włodarze Lecha zatrudniając Serba, pozostanie zagadką. W debiutanckiej rundzie zobaczył dwie czerwone kartki. Maciej Makuszewski (Lech Poznań) I pomyśleć tylko, że jeszcze niedawno Makuszewski był powoływany do kadry i przez Adama Nawałkę i przez Jerzego Brzęczka. Dziś jest cieniem samego siebie i w grudniu nie mieścił się nawet w kadrze meczowej Lecha. Żarko Udoviczić (Lechia Gdansk) Już w 1. kolejce obejrzał czerwoną kartkę, po której został zawieszony na cztery mecze. W październiku zaś naruszył nietykalność cielesną arbitra i został zdyskwalifikowany do końca roku. Jan Sobociński (ŁKS) Wchodził do Ekstraklasy z łatką sporego talentu, ale prezentował bardzo słabą formę. Był zamieszany w wiele straconych przez ŁKS bramek. Maksymilian Rozwandowicz (ŁKS) Podobnie jak Sobociński - odpowiada za to, że ŁKS stracił najwięcej bramek spośród wszystkich zespołów. A to sprokurował karnego, a to obejrzał czerwoną kartkę. Michał Kołba (ŁKS) Z ŁKS-em przeszedł przez wszystkie szczeble rozgrywkowe od III ligi do Ekstraklasy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby Kołba nie wpadł już na jednej z pierwszych kontroli antydopingowych w Ekstraklasie. Tomasz Huk (Piast Gliwice) Jako piłkarz Dunajskiej Stredy mógł wyrzucić Cracovię z pucharów, ale wolał przejść do drużyny mistrza Polski. W debiucie "wyleciał" z boiska z czerwoną kartką, a później było niewiele lepiej. Michalis Manias (Pogoń Szczecin) Kolejny napastnik, który przez całą rundę nie zdołał strzelić ani jednego gola. Jeśli Pogoń nie sprowadzi zastępstwa za Adama Buksę, może mieć wiosną problem ze strzelaniem goli. Rafał Janicki (Wisła Kraków) Niechciany w Lechu i Lechii został przygarnięty przez "Białą Gwiazdę". Niestety, dowodzona przez niego defensywa należała do wyjątkowo dziurawych, czego konsekwencją była seria 10 kolejnych przegranych meczów. David Niepsuj (Wisła Kraków) On także zaliczył fatalny okres, gdy Wisła przegrywała mecz za meczem. W dwóch ostatnich meczach, gdy Wisła wreszcie wygrała, nie zagrał. Vukan Savićević (Wisła Kraków) Co stało się z piłkarzem, który wiosną był jednym z najlepszym piłkarzy ligi? Savićević jesienią łatwo tracił koncentrację, podawał niecelnie, był wyjątkowo chaotyczny. Bartłomiej Żynel (Wisła Płock) Rozpoczął sezon jako podstawowy bramkarz "Nafciarzy", ale zawalił dwa pierwsze mecze i kolejne spotkania oglądał z ławki lub trybun. Rok Sirk (Zagłębie Lubin) Dołącza do naszego rankingu napastników, którzy nie strzelają goli. Już ponad pół roku czeka na pierwszego ligowego gola dla "Miedziowych".