Skorża zaczął protestować po tym, jak Borski uznał, że w 35. min Patryk Małecki nie został sfaulowany przez Grzegorz Wojtkowiaka. Powtórki dowiodły, że Wojtkowiak wszedł łokciem w plecy czekającego na piłkę Małeckiego, czym powalił go na ziemię. Sędzia Borski tłumaczył jednak, że Małecki przewrócił się sam. Oto, co Borski powiedział Canalowi + na temat wyrzucenia trenera Skorży na trybuny. - Trener Skorża zarzucił nam, sędziom, że w porozumieniu ze spółką Ekstraklasa wyreżyserowaliśmy ten mecz, żeby liga stała się ciekawsza. "Złodziejstwo" - to słowo padło i ono jest obraźliwe. Opisałem to zdarzenie w protokole, podpisał go kierownik Wisły. Nie wiem dlaczego trener Skorża nie chciał opuścić strefy dla trenerów przed rozpoczęciem drugiej połowy. Trener powinien znać przepisy, a one mówią jednoznacznie: jeśli w ciągu dwóch minut nie opuściłby boiska, to musiałbym odgwizdać koniec meczu. Nie miałbym innego wyjścia - stwierdził sędzia. CZYTAJ TAKŻE <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/lech-poznan-jako-pierwszy-pokonal-wisle,1384046">TUTAJ ZNAJDZIESZ RELACJĘ Z MECZU LECH - WISŁA 1:0</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/maciej-skorza-porazka-tez-ma-swoje-dobre-strony,1384132">Maciej Skorża: Porażka też ma swoje dobre strony</a>