"Na Widzewie mówią do mnie "Prezesie"... Przez grzeczność nie zaprzeczam. To nieważne. Najważniejsze, że wraz z panem Wojciechem Szymańskim uratowaliśmy przed dwoma laty Widzew" - stwierdził Boniek, cytowany przez "Życie Warszawy". "Dziś nasz klub ma zrównoważony budżet, potrafimy wygrać z mocnymi naszej ligi. Zespół Michała Probierza umie tworzyć efektowne piłkarskie widowiska. Czekam z niecierpliwością na piątkowy mecz z Legią Warszawa. Cieszę się, że będę tego dnia na Widzewie" - dodał. Jakie więc zadania ma "Zibi" w klubie? "Klubem zarządza grupka ludzi, którym zaufałem. Oni są od codziennej roboty, papierów, organizacji. Ja mam inne zadanie. Muszę zapewnić Widzewowi byt. W klubie nie może być manka, więc szukam sponsorów, reklamodawców, innych źródeł dochodu. Chcę stworzyć jak najlepsze warunki do pracy ludziom zarządzającym klubem" - powiedział Boniek, który nie zamierza wydawać niepotrzebnie pieniędzy. "Odbudowujemy z Wojtkiem Szymańskim Widzew spokojnie, racjonalnie. Pewno, że, gdybym zwariował i ściągnął pięciu, sześciu piłkarzy z Serie A, może bylibyśmy mistrzem Polski. Ale pieniądze zainwestowane w takie transfery nie zwróciłyby nam się nigdy. Więc po co takie wygłupy? Z czasem może i powalczymy o mistrzostwo" - stwierdził.