Mecz, który miał być hitem wiosny, nie porwał. Na Reymonta zjechali menedżerowie z Anglii, Francji, Grecji i Turcji, ale wielkiego meczu nie zobaczyli. Krakowianie wygrywając, stali się głównymi faworytami do mistrzowskiego tytułu. Drugi Lech i trzecia Legia tracą do wiślaków po jednym "oczku", ale teraz to krakowianie są panami sytuacji. Na dole tabeli bezcenne trzy punkty zdobyli piłkarze Lechii Gdańsk, Polonii Bytom i Odry Wodzisław. Wygrał też ŁKS, który mimo zapaści finansowej klubu, zajmuje 7. miejsce. Zespoły zamykające tabelę: Górnik Zabrze i Cracovia solidarnie przegrały swoje meczu. Coraz trudniejsza jest też sytuacja Arki. ASY 27. KOLEJKI: Marcelo (Wisła Kraków): Najważniejszy gol w karierze Brazylijczyka dał Wiśle awans na pierwsze miejsce w tabeli i wielkie szanse na obronę tytułu mistrza Polski. Marcelo gra na obronie, ale w 36. minucie zachował się jak rasowy napastnik i z zimną krwią wpakował piłkę do siatki. Manuel Arboleda (Lech Poznań): "Manu" świetnie wywiązywał się ze swoich defensywnych zadań, a na dodatek strzelił gola. Najlepszy piłkarz Lecha w wygranym 2:0 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Rafał Boguski (Wisła Kraków): Swoim podaniem otworzył drogę do bramki Marcelo. Dramat i wielka szkoda, że musiał opuścić boisko z kontuzją. Jeśli potwierdzi się czarny scenariusz i uraz okaże się poważny, Wisła bez niego będzie o wiele słabsza. Dickson Choto (Legia Warszawa): Najlepszy piłkarz Legii w meczu z Wisłą. W przeciwieństwie do swoich kolegów z zespołu grał na takim poziomie, jakiego trzeba oczekiwać od piłkarzy walczących w hicie wiosny. Maciej Małkowski (Odra Wodzisław): Motor napędowy akcji Odry w meczu z Cracovią. Asystował przy pierwszym golu (autorstwa Tomasza Moskala), a gdy "Pasy" wyrównały, w 85. minucie po jego uderzeniu i rykoszecie Szeligi padła zwycięska bramka dla Odry. Wahan Geworgian (ŁKS Łódź): W tygodniu wraz z kolegami strajkował, a w sobotę wypracował oba gole, dzięki czemu ŁKS utarł nosa kolejnemu faworytowi. Wprawdzie rywale zamykają tabelę, ale wciąż noszą koszulki z napisem "Górnik Zabrze". CIENIASY 27. KOLEJKI: Piotr Lech (Jagiellonia): Bramkarz "Jagi" został bohaterem kibiców Lechii Gdańsk. Trudno ocenić, co próbował zrobić zwłaszcza w sytuacji, w której Jagiellonia straciła drugą bramkę. Odpowiedź, że pomyliło mu się, że jest obrońcą, byłaby zbyt prosta... Ale trzeba przyznać, że nie tylko on winien jest kompromitacji "Jagi" podczas meczu w Gdańsku. Górnik Zabrze: Pomocnik "górników" Robert Szczot po meczu powiedział krótko: "Mieliśmy grać inaczej, a zaprezentowaliśmy się jak pajace". Cóż dodać więcej? Takesure Chinyama (Legia Warszawa): W wielu meczach ratował Legii skórę, ale przy Reymonta dał popis tego, jak marnować sytuacje, których zmarnować się nie da. Ślizgał się, potykał się o własne nogi, nawet przyjął na ciało "bombę" Iwańskiego zmierzającą do bramki Wisły. Napastnicy Ruchu Chorzów: "Niebiescy" potrafili pokonać Legię Warszawa i to dwukrotnie, a w niedzielę nie udało im się strzelić gola głęboko cofniętemu Piastowi Gliwice. Słupek po ładnym strzale Łukasza Janoszki to za mało, by uciec ze strefy zagrożonej spadkiem. Ale chorzowianie nie powinni się martwić - w ostatniej kolejce znów będą grać z Legią. Organizatorzy meczu Odra - Cracovia: Po meczu z "Pasami" z głośników popłynęło: "We are the champions". Cóż, albo mamy złą tabelę, albo ktoś tu nie rozumie treści piosenki... W innych meczach 27. kolejki WISŁA KRAKÓW - LEGIA WARSZAWA 1:0 POLONIA BYTOM - ARKA GDYNIA 2:1 ŚLĄSK WROCŁAW - LECH POZNAŃ 0:2 POLONIA WARSZAWA - PGE GKS BEŁCHATÓW 1:0 ŁKS ŁÓDŹ - GÓRNIK ZABRZE 2:0 ODRA WODZISŁAW - CRACOVIA 2:1 LECHIA GDAŃSK - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 3:1 RUCH CHORZÓW - PIAST GLIWICE 0:0