ASY: Kornel Osyra (Bruk-Bet Termalica) Drużyna z Niecieczy nie straciła gola, więc należy pochwalić obrońców, z których najlepsze wrażenie w meczu z Wisłą Płock sprawiał właśnie Osyra. Piotr Wlazło (Wisła Płock) Dostał szansę na skrzydle i nie zawiódł. To on stworzył też najgroźniejszą okazję pod bramką niecieczan, ale po jego strzale głową piłka zatrzymała się na słupku. Richard Guzmics (Wisła Kraków) Rozegrał bardzo dobre zawody, a obrona "Białej Gwiazdy" zanotowała mecz bez straconego gola. Arkadiusz Malarz (Legia Warszawa) Po raz kolejny był najlepszym graczem w swoim zespole. W 82. minucie obronił rzut karny, dzięki czemu mistrzowie Polski uratowali punkt w Krakowie. Rafał Murawski (Pogoń Szczecin) Strzelił gola, fakt, że po rykoszecie od Gersona, dwa razy zagrał także idealne piłki do Ádáma Gyurcsy. Bartosz Śpiączka (Górnik Łęczna) Bardzo groźny w ofensywie, zdobył bramkę, miał także szansę na kolejną, po jego zejściu siła ognia łęcznian zmalała. Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk) Zagrał w pierwszym składzie po raz pierwszy od 12 sierpnia. W międzyczasie leczył kontuzję. Jego indywidualna akcja i precyzyjny strzał dały Lechii prowadzanie w meczu z Ruchem Chorzów. Rafał Grodzicki (Ruch Chorzów) "Niebiescy" próbowali się podnieść po stracie dwóch goli, a kolegów do walki poderwał kapitan Rafał Grodzicki, który pewnie wykorzystał rzut karny w swoim 250. występie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Łukasz Janoszka (KGHM Zagłębie Lubin) Zdobył bramkę uderzeniem z linii pola karnego, która w efekcie pozwoliła "Miedziowym" zremisować z Cracovią. Marcin Budziński (Cracovia) W pierwszej połowie motor napędowy "Pasów". Strzelił pięknego gola, trafiając zza pola karnego w samo "okienko" bramki rywala. Piotr Tomasik (Jagiellonia Białystok) Zanotował dwie asysty, które pozwoliły Jagiellonii pozostać liderem Lotto Ekstraklasy. Abdul Aziz Tetteh (Lech Poznań) Świetny w środku pola, w zasadzie bez niecelnych podań. Jak zwykle skuteczny w odbiorze. Miroslav Bożok (Arka Gdynia) Aktywny, zbierał bezpańskie piłki, i groźny w ofensywie. Grał z dużym poświęceniem, za co zapłacił, gdy w 84. minucie został zniesiony na noszach z powodu łapiących go skurczów. CIENIASY: Denis Popović (Wisła Kraków) Miał piłkę meczową, ale zmarnował "jedenastkę" w końcówce meczu z Legią. "Nie strzeliłem karnego i dlatego nie wygraliśmy tego spotkania. Ten, kto zdobyłby pierwszą bramkę, wygrałby ten mecz" - nie miał wątpliwości Słoweniec. Ádám Gyurcsó (Pogoń Szczecin) W końcówce spotkania z Górnikiem Łęczna mógł przesądzić o zwycięstwie "Portowców". W pierwszym przypadku przegrał jednak pojedynek sam na sam z Sergiuszem Prusakiem, a potem nie trafił w bramkę strzelając "podcinką". Eduards Viszniakovs (Ruch Chorzów) Zupełnie niewidoczny w meczu z Lechią. Jest bez formy. Tomasz Musiał (sędzia meczu Lechia - Ruch) "Niebiescy" mieli do niego ogromne pretensje. O to, że pokazał tylko żółtą, a nie czerwoną, kartkę, Joanowi Nunesowi, który sfaulował wychodzącego na dobrą pozycję Jarosława Niezgodę. W końcówce z kolei rezerwowy napastnik Ruchu był ciągnięty w polu karnym przez Rafała Janickiego, ale w tej sytuacji arbiter w ogóle nie zareagował. Marian Kelemen (Jagiellonia Białystok) Gol dla Korony obciąża jego konto. Bramkarz Jagiellonii nie złapał piłki po "główce" Miguela Palanki, który zdołał ją przejąć i skierować do siatki. Chwilę później w podobnej sytuacji Hiszpan już nie pokonał Kelemena. Jacek Kiełb (Korona Kielce) Nie dał swojemu zespołowi w ofensywie tyle, ile się od niego oczekuje. Poza tym nie upilnował Przemysława Frankowskiego przy wyrównującym golu dla Jagiellonii na 1-1. Darko Jevtić (Lech Poznań) Nie wyszedł mu mecz z Arką. Zagrał na prawej pomocy, gdzie nie miał nic do zaoferowania i był niemal zupełnie bezproduktywny. Marcus Vinicius (Arka Gdynia) Przed tygodniem był bohaterem, strzelając zwycięskiego gola Cracovii, tym razem odcięty od podań, bez udanych dryblingów. Nic dziwnego, że w Poznaniu, jako pierwszy gracz beniaminka, opuścił murawę. Bartosz Frankowski (sędzia meczu Piast - Śląsk) Był bardzo wyrozumiały dla Adama Kokoszki, który od 30. minuty grał z żółtą kartką, a potem popełnił kilka fauli, które kwalifikowały się na drugie "żółtko". W końcówce podyktował też rzut karny dla Śląska, choć Kamil Biliński, jeśli był faulowany przez Heberta, to przed polem karnym. Ryota Morioka (Śląsk Wrocław) Japończyk potrafił dochodzić do dobrych sytuacji, ale w poniedziałek wszystkie marnował. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2016-2017,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy</a>