<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a> Interia: Legia wysoko wygrała ze Śląskiem na trudnym terenie. To była dla pana niespodzianka biorąc pod uwagę to, co dzieje się ostatnio wokół warszawskiego zespołu i trenera Henninga Berga? Andrzej Iwan: - Niespodzianką była dla mnie fatalna gra Legii w ostatnich miesiącach. Oczywiście mówię o takiej niespodziance in minus. Legia rzeczywiście ze Śląskiem zagrała dobrze. Boję się tylko, że to może być jednorazowy wybryk. - Ważne jest teraz to, aby piłkarze Legii potrafili ustabilizować formę na wysokim poziomie i... rzadziej słuchali tego, co wygaduje na pomeczowych konferencjach trener Berg. Kiedy legioniści skupią się na grze, a nie udzielaniu i słuchaniu dziwnych wywiadów, to wszystkim wyjdzie to na zdrowie. Dwa gole dla Legii strzelił Nemanja Nikolić. To może być snajper, jakiego potrzebuje stołeczny zespół? - Nowi zawodnicy stołecznej drużyny w ogóle zagrali bardzo dobrze. Muszę wyróżnić właśnie Nikolicia i Aleksandara Prijovicia. Szczególnie ten pierwszy pokazał, że ma spore możliwości. To naprawdę jest dobry zawodnik. - Z kolei możliwości Śląska zostały chyba trochę przeszacowane, choć wynikało to w dużej mierze z wypowiedzi ludzi, którzy są związani z tym klubem. Tymczasem przyszła pierwsza kolejka i Legia obnażyła słabości wrocławian, których zresztą Śląsk ma całkiem sporo. Wygląda na to, że Henning Berg odrobił lekcję, bo w meczu ze Śląskiem wymienił w pierwszej jedenastce tylko czterech zawodników, którzy grali wcześniej z Botosani. Legia momentalnie pokazała, że jest mocna... - Legia w ostatnich latach co roku jest faworytem Ekstraklasy. Przed ubiegłym sezonem widziałem w stołecznej drużynie stuprocentowego faworyta, ale w miarę upływu czasu musiałem zweryfikować swoją opinię. Dzisiaj widzę, że pierwsza jedenastka Lecha jest mocniejsza niż wyjściowy skład Legii, ale stołeczny klub ma chyba jednak trochę szerszą kadrę. Ważne, żeby trener Berg grał tym, co ma najlepszego i nie kalkulował. Sezon nie jest wcale taki długi, nie dajmy się zwariować! Czy Lech nie robi tego samego błędu, który w ubiegłym roku zrobiła Legia? Trener Skorża zamieszał składem i nagle okazało się, że dublerzy w Lechu wcale nie są tacy mocni... - Trochę mnie to zaskoczyło. Do tej pory Skorża uchodził raczej za szkoleniowca mocno przywiązanego do nazwisk, a tu nagle zdecydował się na takie zmiany. Oczywiście trener Lecha dmucha na zimne, w końcu "Kolejorz" gra w pucharach i nie jest bez szans w starciu z Bazyleą. Zresztą niewykluczone, że Skorża trochę zmienił opcję po losowaniu, bo na razie wygląda na to, że Lech może nawiązać walkę z mistrzami Szwajcarii. - Myślę, że do drugiego meczu z Basel, w lidze będziemy oglądali mocno przemeblowanego Lecha, a to niekoniecznie dobry ruch trenera Skorży. Myślę bowiem, że dobrze by było, żeby piłkarze Lecha łapali automatyzmy, uczyli się mechanizmów w ataku i obronie, a częste rotacje niestety w tym nie pomagają. Zostańmy jeszcze przy temacie rotacji. Trener Jagiellonii Michał Probierz już kilka tygodni temu powiedział, że puchary to pocałunek śmierci dla polskich drużyn i... na mecz ligowy z Koroną wymienił całą jedenastkę! - Z tym pocałunkiem śmierci to lekka przesada, chociaż Michał uwielbia być oryginalny. Jeśli chodzi o zmiany w składzie "Jagi", to uważam, że tu akurat nie było zaskoczenia. Spójrzmy na sprawę od tej strony, że Jagiellonia nie miała praktycznie żadnej przerwy po poprzednim sezonie i piłkarze tego zespołu mają prawo być zmęczeni. Drugi mecz w tak krótkim czasie przy upałach, jakie panuję obecnie w Polsce mógłby się negatywnie odbić na zawodnikach "Jagi". - Inna sprawa, że nie jestem zwolennikiem wymieniania całej jedenastki zawodników. Warto zostawić choćby bramkarza. I nie mówię tego, dlatego, że Krzysztof Baran zawalił w meczu z Koroną. Twierdzę tak, bo bramkarz nie męczy się tak jak zawodnicy z pola. Gdyby więc w bramce "Jagi" w meczu ligowym stanął Bartłomiej Drągowski, naprawdę nic złego by się nie stało. A tak, Jagiellonia przegrała 2-3. Wielkie przemeblowanie przeszła w lecie także Wisła Kraków. Czy ten zespół stać na to, by włączyć się do walki o wysokie cele? - Awans do grupy mistrzowskiej jest dla Wisły sprawą obligatoryjną. Tu nawet nie ma dyskusji! Sytuacja finansowa klubu jest jednak trudna, o czym mówił wielokrotnie sam prezes Robert Gaszyński... - Mimo wszystko uważam, że od Wisły trzeba wymagać dobrej postawy, bo ta drużyna ma potencjał. Nie wierzę natomiast za bardzo w deklaracje prezesa Gaszyńskiego, że Wisła będzie walczyła o mistrza i tak dalej. Walczyć trzeba z każdym - wiadomo, ale patrzmy realnie na możliwości. "Biała Gwiazda" każdemu w tej lidze może pokrzyżować szyki, nawet tym najlepszym. Ale regularnej gry na wysokim poziomie po tej drużynie się nie spodziewam. Rozmawiał Bartosz Barnaś