Były spotkania prezesów, wymiany poglądów i dyskusje kibiców. Wszystko po to, by ustalić, jak Ekstraklasa będzie grała w przyszłym sezonie. Do wyboru: 30 meczów i wygrywa najlepszy lub 30 meczów, po nich podział punktów i dodatkowych siedem spotkań. Nieoficjalnie wiadomo, że rewolucji nie będzie i wygra druga opcja, ale sprawa cały czas budzi emocje. - Widzę, że np. jednego dnia trenerzy narzekają na reformę. Oni by pewnie chcieli 25 drużyn w lidze, żeby było spokojnie, czyli był duży i bezpieczny środek tabeli. Wówczas mogliby bez stresu pracować - podkreśla w rozmowie z Interią prezes Zbigniew Boniek, ale nie chce się jednoznacznie opowiedzieć za jedną z opcji.Argumenty za dłuższą ligą to m.in. frekwencja, lepsze przygotowanie zawodników do dużego wysiłku, a także więcej emocji. Przeciwnicy podkreślali za to, że podział punktów jest niesprawiedliwy, a granie meczów trzy dni przed Wigilią (z powodu napiętego terminarza) - bezsensowne. - Ale ja pamiętam, że kiedyś grałem w śniegu. A dziś? Klimat jest łagodniejszy, mamy podgrzewane murawy. Śnieg nie przeszkadza, jest komfortowo. Kiedyś dochodziło do parodii, że do rundy wiosennej przygotowywaliśmy się dwa miesiące, a graliśmy trzy. To było bez sensu, a dziś piłkarze nie mają prawa narzekać. Choć ostatnio słyszałem jednego trenera, który mówił, że jego zespół przegrał, bo słabo gra w grudniu. Czyli 30 listopada gra dobrze, ale dobę później już nie potrafi? - uśmiecha się Mariusz Śrutwa, który w polskiej Ekstraklasie strzelił ponad 100 bramek. Nie tylko część trenerów narzeka na zreformowaną Ekstraklasę, ale również piłkarze. Niektórzy chcieliby mieć dłuższe urlopy, a inni twierdzą, że skoro grają 37, a nie 30 meczów, to powinni też więcej zarabiać, bo "klub zyskuje na tym, że organizuje więcej spotkań". - Piłkarz ma grać, a nie w taki sposób patrzeć na pieniądze. Powinien się cieszyć, że częściej może o coś walczyć, a nie tylko trenować. Piłkarz dostaje kontrakt, ma być gotowy do meczu i kropka - podkreśla Śrutwa. Były reprezentant Polski po skończeniu kariery był także w zarządzie Ruchu Chorzów, ale dziś jest przede wszystkim kibicem. Często bywa na stadionie przy Cichej, ale również jeździ za klubem po Polsce. Ostatnio zjawił się w sektorze kibiców Ruchu na meczu z Piastem w Gliwicach. Pogoda wówczas nie rozpieszczała. W internecie można znaleźć film, gdzie widać, że Śrutwa jest w puchowej kurtce i czapce. Dziś zapewnia, że temperatury kibicowi nie przeszkadzają. Czytaj dalej