- Nic się nie zmieniło w polskiej piłce, jeśli dochodzi do takich meczów. Rok pracy z tym zespołem poszedł na nic. Zawodnicy zakpili ze mnie, z kibiców, z miasta. To co widzieliśmy, to nie była Flota. Piłkarze, którzy przez całą wiosnę nie popełniali błędów, dziś robili jeden za drugim. Zastanawiam się, czy zostać w Świnoujściu na kolejny sezon - grzmiał Nemec. Trener Floty nie powiedział tego oficjalnie na konferencji, ale w kuluarach nie ukrywał, że jego piłkarze "przeszli obok meczu". - Udowodnić się tego nikomu nie da, nawet prawnie nie można obniżyć wypłat piłkarzom, np. za drastyczny spadek dyspozycji - przyznał prezes Floty Edward Rozwałka. - Jednak będziemy podejmować szybkie decyzje. W poniedziałek mieliśmy usiąść do rozmów z zawodnikami w sprawie przedłużenia kontraktów. Już wiemy, że niektórych nie zaprosimy na te rozmowy. Mam tu na myśli choćby obu stoperów (w meczu z Podbeskidziem role te pełnili Bartłomiej Piszczek i Sławomir Mazurkiewicz - PAP). O godz. 21.30 zaplanowano w jednej ze świnoujskich restauracji przyjęcie kończące sezon. Trener Petr Nemec zapowiedział, że nie pójdzie na nie. - Jeśli miałbym tam iść, musiałbym im podziękować za sezon i podać rękę. A ja po tym meczu nie mam komu podać ręki. Oni na to nie zasługują - stwierdził czeski szkoleniowiec, który zespół ze Świnoujścia prowadzi od trzech lat. Dwa lata temu Flota jako beniaminek zdecydowanie wygrała rozgrywki ówczesnej III ligi i uzyskała awans na zaplecze ekstraklasy. Czech jest w gronie kandydatów do objęcia stanowiska szkoleniowca innego pierwszoligowca - Pogoni Szczecin.