<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-1-liga,cid,696,sort,I">Nice I liga - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> Klub z Sosnowca był w tym sezonie jednym z głównych kandydatów do awansu. Prowadzone przez Jacka Magierę Zagłębie rozpoczęło świetnie. Potem jednak, zawirowania z zastąpieniem szkoleniowca, który przeniósł się do Legii, nie pomogły w utrzymaniu dobrej dyspozycji z początku rozgrywek. Kiedy na koniec zeszłego roku doszło jeszcze do konfliktu starszyzny z Piotrem Mandryszem, to kryzys tylko się pogłębił. Wiosną, prowadzone przez Dariusza Banasika Zagłębie zdobyło 21 punktów, o trzynaście mniej niż Sandecja i o 7 niż Górnik. Żeby awansować sosnowiczanie muszą dzisiaj liczyć na potknięcie Górnika Zabrze w Puławach i Chojniczanki, która gra u siebie z Chrobrym. - W takich sytuacjach nie ma co liczyć na innych, trzeba liczyć na siebie. Awans był blisko, ale jak się nie wykorzystuje takiej okazji, jaka była w tym roku, no to potem pretensje można mieć wyłącznie do siebie. Choć matematycznie szanse dalej są, to będzie ciężko - podkreśla Józef Gałeczka, przed laty znakomity piłkarz i równie utytułowany szkoleniowiec Zagłębia, który awansował z prowadzonym przez siebie zespołem do Ekstraklasy. 78-letni dziś Gałeczka dalej jest częstym gościem na Stadionie Ludowym. Na mecz wybiera się i dzisiaj. - Na pewno drużynie nie pomogły ciągłe roszady na ławce trenerskiej. Szkoleniowiec musi mieć przecież czas na poukładanie wszystkiego, na odpowiednie przygotowanie zespołu, a tutaj co parę meczów były zmiany. Tak nie powinno być. Choć nie jestem już teraz blisko drużyny, to wydaje mi się, że nie ma tam też dobrej atmosfery. To wszystko rzutuje potem na takie, a nie inne wyniki - ocenia fachowo Gałeczka, król strzelców Ekstraklasy w barwach jedenastki z Sosnowca w 1964 roku, który jako piłkarz i trener cztery razy zdobywał z Zagłębiem Puchar Polski. Autor: Michał Zichlarz