Piłkarze GKS Katowice doznali pierwszej w tym roku porażki na zapleczu Ekstraklasy. - Wiedzieliśmy, że przyjeżdża do nas mocny zespół i liczyliśmy na otwartą grę. W pierwszej połowie można było na taką popatrzeć. Z obu stron były szanse na zdobycie gola - ocenił szkoleniowiec katowiczan. Jego zdaniem w sobotę sprawdziła się teza, że bramki zmieniają oblicze spotkań. - Stal po zdobyciu gola cofnęła się, broniła wyniku - to naturalna kolej rzeczy. W tej fazie meczu zabrakło nam trochę jakości, aby można było myśleć o pozytywnym wyniku - dodał Paszulewicz. Komplementował wsparcie widowni. - Dziękuję kibicom za niezłą oprawę i doping, mimo że wynik nie układał się tak, jakbyśmy chcieli. Przegraliśmy pierwsze spotkanie. Za trzy dni mamy okazję do odegrania się i to na nie byle jakim terenie, bo w Chojnicach. Myślę, że zawodnicy pokażą piłkarską złość i przywieziemy punkty z Chojnic - powiedział Paszulewicz. Katowiczanie w środę rozegrają na wyjeździe zaległy mecz z Chojniczanką. Trener Stali Zbigniew Smółka cieszył się z wygranej i realizacji przedmeczowych założeń. - GKS był bardzo groźny przy stałych fragmentach gry, natomiast my spokojnie wyprowadzaliśmy kontry i dwie zakończyły się bramkami. Odnieśliśmy zwycięstwo sprytne, cwane - ocenił szkoleniowiec mielczan.