Pierwszy mecz nowego sezonu I ligi już za nami. Wczoraj wieczorem Miedź Legnica, po bramce Grzegorza Bartczaka, pokonała u siebie Górnika Zabrze 1-0. Dziś, jutro i w poniedziałek kolejne spotkania, w tym starcie GKS-u Tychy z Pogonią Siedlce (niedziela godz. 18). - Ostrożnie i spokojnie podchodzimy do ligowego startu. Wiadomo, chcemy wygrać, ale na pewno nie rzucimy się na rywala na hurra - mówi Radzewicz. W zeszłym sezonie tyszanie, razem ze Stalą Mielec i Zniczem Pruszków, wywalczyli pierwszoligową promocję. Ich spotkania na nowym stadionie, na którym w przyszłym roku odbędą się mecze młodzieżowych mistrzostw Europy, oglądało średnio ponad 6 tys. kibiców, to więcej niż na Piaście, który sięgnął przecież po wicemistrzostwo Polski. - Klub dał sobie dwa lata na awans do Ekstraklasy. W tym roku, po awansie, postaramy się wszystko ogarnąć. Od samego mówienia i zapowiadania nic przecież nie wynika, tym bardziej, że w pierwszej lidze nie gra się łatwo. Jeśli chodzi o faworytów, to na pewno trzeba wymienić Górnika Zabrze czy Podbeskidzie. Być może wyskoczy jeszcze ktoś trzeci. Wszystko zweryfikuje jednak boisko - podkreśla 36-letni Radzewicz, który na swoim koncie ma blisko 200 ekstraklasowych występów, a w I lidze jeszcze niedawno grał w Arce Gdynia. W tym sezonie na zapleczu Ekstraklasy będzie grało aż pięć drużyn z województwa śląskiego. To Górnik, GKS Katowice, Tychy, Podbeskidzie i Zagłębie Sosnowiec. - To zespoły, który gwarantują odpowiedni poziom sportowy. To, że jest tyle drużyn ze śląskiego regionu sprawi też, że na pewno podniesie się frekwencja na trybunach, bo mecze między sobą sprawiają jeszcze większe zainteresowanie. Tam gdzie kibice, tam też są oczekiwania. Tak jest w przypadku nas, GKS-u Katowice czy Zagłębia Sosnowiec, o Górniku już nie mówiąc - zaznacza "Radza". Tyszanie swój trzeci mecz u siebie grają właśnie z zabrzanami. Już można w ciemno zakładać, że na derbowym spotkaniu, które odbędzie się 14 sierpnia, będzie komplet 15 tys. fanów. Zobacz terminarz 1. ligi Michał Zicharz