Trener Arki Dariusz Marzec deklarował, że celem jego zespołu jest wywalczenie awansu do ekstraklasy. Gospodarze zrobili pierwszy krok, bo na inaugurację rundy wiosennej 1. ligi odnieśli zwycięstwo 1-0, jednak w konfrontacji z GKS 1962 Jastrzębie zaprezentowali dyspozycję daleką od oczekiwań. A w pierwszym meczu pod koniec sierpnia gładko wygrali na Górnym Śląsku 4-0. "Dzisiaj najważniejsze były trzy punkty i te punkty zostały w Gdyni. Co do gry nie będę się wypowiadał. Był to bardzo ciężki mecz, nie był to ładny mecz, ale powtarzam, cieszymy się ze zwycięstwa. Na pewno boisko nie pomagało w ładnej grze, dlatego chcieliśmy to spotkanie wygrać najprostszymi środkami. Można pięknie grać, a nie mieć punktów. My wolimy te punkty zdobywać i to nam się udało" - powiedział szkoleniowiec gdyńskiej drużyny. Żółto-niebiescy objęli prowadzenie już w 12. minucie, ale ten gol nie padłby gdyby nie katastrofalny błąd golkipera Jastrzębia. Po kontrze Arki 40-letni Mariusz Pawełek niepotrzebnie wyszedł poza pole karne, dzięki czemu Maciej Rosołek minął go i spokojnie skierował piłkę do pustej bramki. Warto dodać, że tuż przed tą akcją bliscy szczęścia byli przyjezdni, jednak Daniel Feruga trafił z rzutu wolnego w poprzeczkę. Zresztą jastrzębianie sprawiali lepsze wrażenie od faworyzowanej Arki, a największy udział w triumfie gospodarzy miał bramkarz Daniel Kajzer, który popisał kilkoma udanymi interwencjami. "Kto oglądał ten mecz widział jak graliśmy i jak się prezentowaliśmy. Skłamałbym gdybym powiedział, że wygrała drużyna lepsza, bo tak nie było. Uważam, że to my byliśmy zespołem lepszym i ponieśliśmy niezasłużoną porażkę. Pomimo niepowodzenia muszę pochwalić swoją drużynę. Graliśmy bardzo dobrą i otwartą piłkę, stworzyliśmy też sporo sytuacji. Powtarzam - dzisiaj nie wygrał zespół lepszy" - podkreślił Ściebura. Szkoleniowiec gości miał również sporo zastrzeżeń do kilku decyzji arbitrów. "Nigdy nie komentuję pracy sędziów i nie będę tego robił, niemniej uważam, że dwie sytuacje były bardzo klarowne i oczywiste. W pierwszej straciliśmy bramkę, czemu mogliśmy zapobiec, ale przepisy są po to, aby je respektować i brać za to odpowiedzialność. Jeśli piłka się toczy, tak jest zagrana i z tego przeciwnik zdobywa zwycięskiego gola, to coś tu jest nie tak. Później Daniel Rumin wygrywa pojedynek główkowy z ostatnim obrońcą Arki i wychodzi sam na sam. Bodajże Kasperkiewicz łapie go i jeśli nie dostaje czerwonej kartki, to czegoś tu nie rozumiem" - stwierdził trener GKS. Teraz gdynian czeka wyjazdowy dwumecz z Puszczą Niepołomice. We wtorek te drużyny zmierzą się w ćwierćfinale Pucharu Polski, natomiast stawką niedzielnej konfrontacji będą ligowe punkty. Z kolei ekipa z Jastrzębia podejmie w następną sobotę spadkowicza z ekstraklasy Koronę Kielce.