<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-1-liga-sezon-zasadniczy,cid,696">1. liga - zobacz wyniki, strzelców, terminarz i tabelę</a> Czy taki klub jak Cracovia, z tak pięknym stadionem, stabilną sytuacją finansową, rzeszą wiernych kibiców może sobie pozwolić na dłuższy niż rok rozbrat z Ekstraklasą? Jeśli ktoś myślał, że droga przez 1. ligę będzie dla podopiecznych Wojciecha Stawowego usłana różami, ten się musiał srogo rozczarować. To droga przez mękę. Pierwsza połowa pokazała, że "Pasy" nie błyszczą nawet na tle pierwszoligowych przeciętniaków, takich jak Olimpia. Krakowianie rozgrywali piłkę wolno i w poprzek boiska, nie stwarzając ani cienia zagrożenia pod bramką rywala. Gole w meczu poprzedniej kolejki z Wartą Poznań spowodowały, że Marcin Budziński (ponownie) i Krzysztof Danielewicz dostali szansę występu w pierwszej jedenastce przeciwko Olimpii. Miejsce niespodziewanie stracił dotychczasowy pewniak Vladimir Boljević, który zasiadł tylko na ławce rezerwowych. Wydawało się, że słaba pierwsza połowa w meczu z Wartą nauczyła czegoś piłkarzy Cracovii. W środę zaczęli z większym animuszem, którego starczyło na 10 minut. W tym czasie, jak zresztą i później, bramkarz Michał Wróbel nie musiał jednak praktycznie interweniować. Odwrotnie niż Krzysztof Pilarz. Już w 25. minucie wybronił sytuację sam na sam z Piotrem Ruszkulem, który znalazł się w niej po wrzucie z autu. W 42. minucie piłkę na połowie rywali stracił Adam Marciniak i Olimpia mogła wyprowadzić zabójczy atak, jednak Ruszkul zamiast dośrodkować do któregoś ze swoich trzech partnerów, podał bramkarzowi Cracovii. Minutę później Milosz Kosanović wybijał piłkę z własnego pola karnego, trafił jednak w Marcina Smolińskiego. Piłka znalazła się pod nogami będącego znowu w sytuacji sam na sam Ruszkula, ale ten nie "objechał" Pilarza, a dobitka Adam Cieślińskiego została zablokowana. Burza w szatni spowodowała, że po przerwie ruszyła do ataku Cracovia i zrobił się mecz, a nie marna kopanina. W 47. min Krzysztof Danielewicz uderzeniem z dystansu zmusił do wysiłku Michała Wróbla. Był to pierwszy celny strzał "Pasów". Chwilę później Damian Dąbrowski - po składnej akcji - z 15 m uderzył ponad poprzeczką. To była najlepsza okazja, jaką wypracowali sobie gospodarze. Później jeszcze po wrzutce z rzutu wolnego Milosza Kosanovicia piłka przeszła tuż obok słupka, a po drodze mógł ją wpakować do siatki Mateusz Żytko (52. min). Animuszu i energii do regularnych, intensywnych ataków zostało gospodarzom na 15-20 minut. Później znowu mecz się wyrównał. Cracovia - Olimpia Grudziądz 0-0 Cracovia: Pilarz - Nykiel, Żytko, Kosanović, Marciniak -Budziński (85. Zieliński), Szeliga (58. Boljević), Dąbrowski - Bernhardt, Danielewicz, Zejdler (69. Steblecki). Olimpia Grudziądz: Wróbel - Pisarczuk, Łabędzki, Staniek, Woźniak - Szczot (83. Banasiak), Kłus, Smoliński, Frańczak (87. Pawłowski) - Roszkul (69. Rogalski), Cieśliński. Sędziował: Mariusz Złotek ze Stalowej Woli. Żółta kartka: Marciniak. Widzów: 6350 Autorzy: Paweł Pieprzyca i Michał Białoński