W polskim futbolu jest coraz gorzej, ale wszyscy o tym fakcie dobrze wiedzą. Wiele się dyskutuje o poprawie nadszarpniętego ostatnio do granic możliwości wizerunku naszej piłki, jednak nie robi się nic w kierunku by było lepiej. Jedną z absurdalnych decyzji PZPN-u w ostatnich dniach było, by spotkanie pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec z Unią Janikowo odbyło się bez udziału publiczności. Jest to kara za obraźliwe epitety w trakcie meczu z Zawiszą Bydgoszcz w kierunku trenera gości Bogusława Baniaka, który po ostatnim meczu pomiędzy tymi zespołami (zakończonym remisem 1:1 w Bydgoszczy) posądził piłkarzy Zagłębia o składanie "oferty" kupna trzech punktów jego zawodnikom. Zatem chyba nie powinien się dziwić, że takie powitanie zgotowali mu kibice Zagłębia, tym bardziej, że pan Baniak wielokrotnie podkreślał, że dobrze zna Ryszarda F. zwanego "Fryzjerem", zatrzymanego przez wrocławską prokuraturę pod zarzutem ustawianie meczy w polskiej lidze, a niektóre wyniki zespołów przez niego prowadzonych były naprawdę zaskakujące. A skoro stan zdrowia psychicznego pana Baniaka jest taki "wątły", że grupa kibiców zgotowała mu w Sosnowcu prawdziwe piekło zmuszając, by ostatnie 10 minut musiał samotnie spędzić w tunelu, to chyba czas by wycofać się z piłki. Kolejnym absurdem PZPN-u związanym z meczem Zagłębie z Unią był fakt, że na trybuny zostanie wpuszczone maksymalnie 50 osób. Do tej pięćdziesiątki zostali zaliczeni dziennikarze, którzy różnego rodzaju wydarzenia sportowe, na których się znajdują, traktują zazwyczaj jako miejsce swojej pracy. Szkoda też, że działacze Zagłębia, klubu, który chce czerpać z zachodnich wzorców, zapomnieli w ogóle o niektórych redakcjach, a z niektórych było po kilka osób. Bardzo nam przykro, że jeden z najczęściej odwiedzanych portali internetowych w kraju - INTERIA.PL - został właśnie pominięty na tej liście. Jest to dla nas tym bardziej przykre, ponieważ - stojąc pod bramą - widzieliśmy jak na teren stadionu wjeżdżali luksusowymi samochodami ludzie, którzy z dziennikarstwem ani z prawdziwym kibicowaniem nie mieli nic wspólnego. Może było to spowodowane tym, że w ogóle nie przesiadujemy w gabinetach prezesów, nie pojawimy się na wszystkich prezentacjach, czy może czasami niezbyt pochlebnie piszemy o grze sosnowiczan. Jednak nasze relacje, co tydzień na żywo śledzą miliony ludzi i to nie tylko w Polsce. Tym bardziej było nam przykro, że nawet Pan, który stał na bramie i wpuszczał osoby z listy (odpowiedzialny za porządku na stadionie w trackie spotkań) nie chciał z nikim z nas rozmawiać, a gdy chcieliśmy zadzwonić do klubu, to nie pamiętał numeru... Grzegorz Kwiatkowski, Sosnowiec Zobacz WYNIKI oraz ZDOBYWCÓW GOLI w 8. kolejce