Po dwóch spadkach z rzędu, najpierw z ekstraklasy w 2015 r., a rok później z jej zaplecza, w minionym sezonie piłkarscy kibice w Bełchatowie znów mieli powody do radości. Piłkarze GKS, choć wśród drugoligowców nie byli stawiani w gronie faworytów, wywalczyli awans, w pokonanym polu zostawiając m.in. faworyzowany Widzew Łódź. Jak podkreślał wówczas trener bełchatowian Artur Derbin, ten sukces udało się osiągnąć dzięki charakterowi oraz chęci do nauki i pracy jego młodych podopiecznych. 42-letni szkoleniowiec dysponował bowiem mało doświadczoną drużyną, w której w końcówce sezonu występowało nawet czterech graczy o statusie młodzieżowca. Mimo awansu - z powodu dość ograniczonych środków finansowych - latem do kadry beniaminka też nie dołączyły znane nazwiska. Szanse występów na wyższym poziomie dostali m.in. Krzysztof Wołkowicz, Michał Kołodziejski i Adrian Małachowski z drugoligowych Elany Toruń i Znicza Pruszków, Mateusz Marzec, który również wywalczył awans do 1. ligi z Olimpią Grudziądz oraz kilku młodych wychowanków klubu. Wydaje się, że największym wzmocnieniem jest powrót z wypożyczenia do Sandecji Nowy Sącz Dawida Flaszki. "Potrzebowaliśmy świeżej krwi. Wierzę, że ci piłkarze będą wzmocnieniem, a nie uzupełnieniem składu, bo 1. liga to wyższy poziom. Potrzebujemy w niej jakości i będziemy musieli jeszcze mocniej się starać. Niestety, z różnych względów opuścili nas Damian Michalski, który już wcześniej podpisał kontrakt z Wisłą Płock, czy Patryk Mularczyk, który wrócił do Zagłębia Sosnowiec po okresie wypożyczenia" - powiedział Derbin. Do występów na zapleczu ekstraklasy bełchatowianie przygotowywali się na swoich obiektach. Rozegrali sześć meczów sparingowych, w których nie ponieśli porażki. Wygrali aż pięć spotkań, w tym z ekstraklasową Wisłą Kraków (2-1), pierwszoligowym GKS 1962 Jastrzębie (1-0), drugoligowym Górnikiem Łęczna (2-0) oraz trzecioligowymi KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2-0) i Sokołem Aleksandrów Łódzki (2-1). Zremisowali z także pierwszoligową Odrą Opole (2-2). "Tak się stało, że nie ponieśliśmy żadnej porażki, a każdy ze zdrowych zawodników dostawał swoje minuty do grania. Oczywiście wynik jest ważny, ale nie najważniejszy. Z samych przygotowań jestem bardzo zadowolony, ale teraz czekamy na weryfikację na pierwszoligowych boiskach" - podsumował opiekun piłkarzy beniaminka. Derbin zapewnił, że jego zespół do rozgrywek 1. ligi przystąpi bez żadnych obaw. "Będziemy chcieli cieszyć się grą. Na pewno chcemy ugruntować swoją pozycję na zapleczu ekstraklasy, ale prawda jest też taka, że przy nowej formule, gdzie aż sześć drużyn będzie bezpośrednio walczyć o awans do elity, wzrośnie automatycznie liczba zespołów zaangażowanych w bój o pierwszą +szóstkę+" - tłumaczył. Dlatego - jak dodał - "aby walczyć o utrzymanie, trzeba tak naprawdę od początku grać jak o awans". W GKS, który w przeszłości zdobywał wicemistrzostwo kraju, radość z powrotu do 1. ligi mąci brak podpisanej nowej umowy z PGE, będącym do tej pory największym sponsorem klubu. Rozmowy na temat formy i wysokości wsparcia jeszcze trwają. Bełchatowianie swoje domowe mecze będą rozgrywali na przemian z ekstraklasowym Rakowem Częstochowa, który wynajmuje obiekt w Bełchatowie. Na inaugurację rozgrywek podejmą w sobotę Stomil Olsztyn (godz. 19). "To rywal, o którym co roku mówi się, że spadnie z ligi, a całkiem nieźle sobie potem radzi i walczy do końca. W tej lidze każdy przeciwnik będzie jednak niewygodny, ale naszym atutem będzie własne boisko i drużyna" - ocenił Wołkowicz. autor: Bartłomiej Pawlak