O zwycięstwie "Strażników" w Madison Square Garden przesądził gol strzelony w trzeciej minucie doliczonego czasu przez Ryana Callahana. Kapitan ekipy z Nowego Jorku nie mógł sobie wyobrazić lepszego prezentu na 27. urodziny. - Zagrał niewiarygodnie w trzeciej tercji i dogrywce. To bardzo stosowne, że to on zdobył zwycięską bramkę, bo myślę, że był naszym najlepszym graczem - powiedział John Tortorella, szkoleniowiec Rangers. - To był wspaniały prezent urodzinowy. Zrehabilitowałem się za sytuację z drugiej tercji, kiedy nie trafiłem do pustej bramki - dodał Callahan, który w tym sezonie strzelił już nomen omen 27 goli. Prowadzenie w meczu objęły "Czerwone Skrzydła", kiedy w czwartej minucie do siatki krążek posłał Henrik Zettterberg. Wyrównał w 15. Brad Richards po indywidualnej akcji przez całe lodowisko wykorzystując okres gry w przewadze, a asystę zaliczył bramkarz Henrik Lundqvist. Na usprawiedliwienie Red Wings, którzy zajmują drugie miejsce w Central Division, można napisać, że w środę musieli sobie radzić bez kontuzjowanych: Nicklasa Lidstroema, Jimmy'ego Howarda, Johana Franzena, Darrena Helma, Jonathana Ericssona, Joeya MacDonalda i Jakuba Kindla. Najlepsza drużyna NHL w tym sezonie St. Louis Blues (100 punktów) tym razem musiała przełknąć gorycz porażki. W Anaheim uległa miejscowym Ducks 3-4, mimo że to goście prowadzili 1-0, 2-1 i 3-2. Gole Devante'a Smith-Pelly'ego i Jasona Blake'a w trzeciej tercji pozwoliły jednak "Kaczorom" cieszyć się z wygranej. Środowe wyniki: Buffalo Sabres - Montreal Canadiens 3-0 Carolina Hurricanes - Florida Panthers 3-1 New York Rangers - Detroit Red Wings 2-1 (po dogrywce) Chicago Blackhawks - Vancouver Canucks 2-1 (po dogrywce) Anaheim Ducks - St. Louis Blues 4-3