Przypomnijmy. Na 3 sekundy przed końcem spotkania Nashville zdobyło swoją trzecią bramkę, wykorzystując fakt wycofania bramkarza przez Darylla Suttera, i pieczętując tym swoje zwycięstwo. Ten moment był tylko elementem zapalnym, cały mecz widać było, że prędzej czy później dojdzie do generalnej konfrontacji. Nashville grało brzydki, ale bardzo sprytny hokej. Uderzenia kijem, blokowanie zawodników w akcjach ofensywnych, podcinanie, teatralne gesty i upadki na lód przy kontaktach z zawodnikami Flames - to tylko nieliczne przykłady. Takie rzeczy zdarzają się w hokeju, nikt nie przejmuje się tym, tak długo jak sędziowie sprawiedliwie ? w miarę ? sędziują mecz. Niestety, arbitrzy spotkania nie popisali się ? mieli swoistą amnezję wybiórczą, widząc prawidłowo faule po stronie Calgary, przymykając zaś oko na nieprawidłowe zagrania Nashville. Kroplą która przechyliła czarę goryczy była akcja ofensywna Jarome Iginli, zatrzymywana nieprawidłowo przez dwóch kolejnych zawodników Predators. Najlepszy zawodnik Flames skończył tę akcję leżąc na lodzie przygnieciony przez jednego z obrońców, z dłonią obolałą po uderzeniu kijem od innego. To była chwila, kiedy trener gospodarzy Daryl Sutter pierwszy raz w tym sezonie stracił kontrolę nad sobą. Gdy po kontrataku Nashville zdobyło trzecią bramkę, na niecałe trzy sekundy przed zakończeniem spotkania, Sutter wysłał na lód swoich czterech największych zawodników: Regehra, Commodore'a, Warrenera i Krzysztofa Oliwę. Zamysł był oczywisty dla każdego: na koniec ma dojść do bijatyki. Trudno zresztą spodziewać się czegoś innego po meczu, w którym spotkały się dwie drużyny rywalizujące bezpośrednio między sobą o awans do play-off. Co więcej, obie ?szczyciły się? największą liczbą przewinień za bijatyki na lodzie. Krzysztof Oliwa nie miał wyjścia, doskonale wiedział, po co pracodawca wysłał go na lód, a gdyby miał jeszcze jakieś wątpliwości - to rozwiała je wypełniona do ostatniego miejsca widownia, skandująca: "Oliwa, Oliwa!". Krzysztof ustawił się przy jednym z zawodników Nashville na wznowienie, gdy jednak ten zobaczył Oliwę przy sobie - szybko odjechał gdzie indziej. Oliwa dojrzał innego z przeciwników, podjechał do niego, ten również odwrócił głowę i zmienił pozycję. Sytuacja zaczęła być komiczna. W końcu zainterweniowali sędziowie, boczny arbiter stanął pomiędzy Oliwą a jednym z zawodników Nashville. Tuż po wznowieniu, Oliwa dostał zaskakujące uderzenie w tył głowy, oczywiście bez jakiejkolwiek reakcji sędziowskiej. Krzysztof zaczął kierować się w kierunku winowajcy, pchając przed sobą blokującego go arbitra. To wystarczyło, aby zarobić karę trzech meczów i ponieść karę finansową z tego tytułu. Po końcowej syrenie i po zakończeniu zbiorowej bójki na lodzie, swój głos mieli też trenerzy. - Panienki z grajdoła muzyki country - miał powiedzieć wyprowadzony z równowagi trener gospodarzy. Tłumaczenie nie odzwierciedla dosłownie użytych słów uznawanych ogólnie za niecenzuralne. Wtórował mu Krzysztof Oliwa. Trener gości nie pozostawał im dłużny, nazywając czterech wysłanych na lód zawodników Flames "pajacami". W niedzielę władze NHL podjęły decyzję o ukaraniu trenera Flames i Krzysztofa Oliwy. I oto znamienny fakt; trener Nashville Predators, Barry Trotz zapowiedział zemstę w następnym meczu, co ogłosił publicznie w mediach. Poproszony o skomentowanie tych zapowiedzi Daryll Sutter wzruszył tylko ramionami i rzucił krótkie: - Ciekawe jaka będzie reakcja NHL na taką prowokację. Jak można się było tego spodziewać, reakcja była... żadna. Jedno jest pewne: następny mecz pomiędzy tymi zespołami będzie miał dużo elementów pozasportowych, a wszyscy kibice zadają sobie teraz pytanie, czy z powodu nieprzemyślanych decyzji obu trenerów nie dojdzie do kolejnej tragedii a'la Bertuzzi. Janusz Kalaczyński, Calgary