Początkowo nic nie zapowiadało jednak zwycięstwa gospodarzy. "Kaczory" po 29 minutach prowadziły bowiem 3-0. Taki wynik uzyskały dzięki Finom. Dwa gole strzelił Teemu Selanne, który asystował także przy pierwszym trafieniu meczy w wykonaniu Saku Koivu. - Graliśmy tak dobrze w początkowej fazie spotkania, a potem zaczęła się autodestrukcja - mówił niepocieszony Randy Carlyle, szkoleniowiec gości. - Capitals to ofensywny zespół, który rzucił się na nas, cały czas wywierał presję, a my na to nie zareagowaliśmy dobrze - dodał. Jeszcze w drugiej tercji gospodarze zbliżyli się do rywali na odległość jednej bramki po trafieniach Joela Warda i Dennisa Widemana. W 50. minucie okres gry w przewadze wykorzystał jednak Corey Perry (kolejna asysta Selanne) i Ducks prowadziły 4-2. Dwie minuty później gola strzelił Troy Brouwer, a na 42 sekundy przed końcem do dogrywki doprowadził Nicklas Backstroem. W końcowych momentach regulaminowego czasu poczynaniom kolegów tylko z ławki przyglądał się Aleksander Owieczkin, dwukrotny najlepszy hokeista NHL, co mogło dziwić komplet, czyli 18 tysięcy kibiców zebranych w Verizon Center. - Pomyślałem, że inni gracze będą lepsi i jest szansa, że to oni zdobędą bramkę. Dlatego na nich postawiłem - tłumaczył potem Bruce Boudreau, szkoleniowiec Capitals. - Przez 99 procent czasu Alex jest tym gościem, który może strzelić gola, ale po prostu uważałem, że w tym momencie meczu to mu się nie uda. Czasami trzeba zaufać przeczuciu. Miałem po prostu szczęście - dodał. W trzeciej minucie dogrywki zwycięstwo gospodarzom zapewnił Backstroem, a jednym z asystentów był już Owieczkin. Capitals są więc wciąż niepokonani w tym sezonie na własnym lodowisku, gdzie wygrali po raz szósty z rzędu. Wtorkowe wyniki: Boston Bruins - Ottawa Senators 5-3 Carolina Hurricanes - Tampa Bay Lightning 4-2 Calgary Flames - Vancouver Canucks 1-5 Detroit Red Wings - Minnesota Wild 1-2 po dogr. Washington Capitals - Anaheim Ducks 5-4 po dogr.