Widzowie obejrzeli tylko jednego gola, ale nikt się nie oszczędzał. Goście wygrali, bo udało się im zastopować ofensywną potęgę "Pingwinów". Powiodło się nie tylko dzięki znakomitej dyspozycji bramkarza Briana Elliotta (obronił 33 strzały), ale także ofiarnej grze pozostałych zawodników, którzy zablokowali aż 25 strzałów. "Chłopaki grali bardzo ofiarnie, aby mi pomóc" - przyznał po meczu bohater wieczoru. Bardzo dobrze bronił także Marc-Andre Fleury i gol z 52. minuty nie obciąża jego konta. Goście atakowali w przewadze, a tuż po tym, jak ławkę kar opuścił Jewgienij Małkin, Alexander Steen strzelił z dystansu, a krążek odbił się od nogi Davida Backesa i zaskoczył bramkarza Penguins. Dużą niespodziankę sprawili hokeiści Nashville Predators - w United Center pokonali Chicago Blackhawks 2-0. Bramki strzelili Mike Fisher i Gabriel Bourque. Pekka Rinne obronił każdy z 29 strzałów, a jego zespół potwierdził, że ma sposób na obrońców Pucharu Stanleya - wygrał z nimi trzeci z czterech meczów w sezonie. Wyniki niedzielnych meczów sezonu zasadniczego hokejowej ligi NHL: New York Islanders - Columbus Blue Jackets 2-0 Pittsburgh Penguins - St. Louis Blues 0-1 New Jersey Devils - Toronto Maple Leafs 3-2 Chicago Blackhawks - Nashville Predators 0-2 Detroit Red Wings - Minnesota Wild 3-4 po dogr. Vancouver Canucks - Buffalo Sabres 4-2 Anaheim Ducks - Florida Panthers 6-2