Do wyłonienia zwycięzcy tego meczu potrzeba było aż pięciu rund rzutów karnych. W piątej uderzenie Dereka Armstronga obronił Jean-Sebastien Giguere, natomiast Ryan Getzlaf zmylił Mathieu Garona strzelając decydującego gola. Karne mogły zakończyć się wcześniej. W trzeciej serii Teemu Selanne z "Kaczorów" trafił do siatki, ale strzelający po nim Aleksander Frołow wytrzymał ciśnienie i także pokonał bramkarza rywali. Spotkanie w Los Angeles zaczęło się po myśli gospodarzy. Po 17. minutach "Królowie" prowadzili już 2:0 (Lubomir Visnovsky i Michael Cammalleri), gościom udało się jednak doprowadzić do wyrównania (Ryan Shannon i Dustin Penner). - Ten mecz pokazał, ze potrafimy walczyć i nigdy się nie poddajemy - powiedział Giguere.