Drużyna z Bostonu sukces zawdzięcza świetnej grze w destrukcji. Potrafili perfekcyjnie wyeliminować najmocniejszy atut rywali - ofensywę. "Pingwiny", które w sezonie regularnym strzeliły 162 goli (zdecydowanie najwięcej w lidze), w dwóch pierwszych meczach finału konferencji na własnym lodzie trafiły do bramki Bruins tylko raz! Liderzy Penguins: Sidney Crosby, Kris Letang, Jewgienij Małkin, James Neal, Pascal Dupuis, Chris Kunitz i Jarome Iginla zdobyli 88 punktów w pierwszych 11 meczach play offów, a tymczasem w starciach z Bruins żaden z nich jeszcze nie zapunktował. W poniedziałek gospodarze oddali pierwszy strzał po kilkunastu sekundach, ale na następny trzeba było czekać prawie dziewięć minut! Faworyci szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Już w 28. sekundzie Brad Marchand wykorzystał stratę krążka przez Crosby'ego i dał prowadzenie swojemu zespołowi. W 15. minucie podwyższył Nathan Horton, a w 17. minucie swojego ósmego gola w play offach po kapitalnej akcji zdobył David Krejczi i było 3-0. Trener Dan Bylsma zmienił bramkarza, choć przyznał później, że żaden z trzech pierwszych goli nie obciąża konta Tomasa Vokouna. Gdy Brandon Sutter trafił w końcu do bramki "Niedźwiadków" 34 sekundy przed końcem pierwszej tercji, wydawało się, że gwiazdy z Pittsburgha pójdą za ciosem, tymczasem jeszcze przez przerwą skarcił ich Marchand. W 27. sekundzie trzeciej części na 5-1 podwyższył jeden z najlepszych zawodników na lodzie Patrice Bergeron, a gospodarzy dobił Johnny Boychuk, gdy na trybunach mocno już się przerzedziło. "Byliśmy dzisiaj okropni. Nie można tego inaczej określić" - powiedział Sidney Crosby. Trzeci mecz w środę w Bostonie. Wynik poniedziałkowego meczu finału Konferencji Wschodniej hokejowej ligi NHL: Pittsburgh Penguins - Boston Bruins 1-6 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 2-0 dla Bruins) Mirosław Ząbkiewicz