Obie bramki dla gospodarzy zdobył Justin Williams, a świetnie spisał się także ich bramkarz Jonathan Quick, który zanotował kilka bardzo dobrych interwencji.- Czuję, że powinienem mieć trzy albo cztery gole na koncie. Miałem kilka okazji, z których wykorzystałem tylko dwie - powiedział Williams.Po pierwszej, bezbramkowej, tercji, w drugiej Williams w przeciągu trzech minut dwa razy pokonał Anttiego Niemiego. - Udało nam się tylko raz pokonać Quicka i dlatego odpadliśmy - tłumaczył Todd McLellan, szkoleniowiec Sharks. - Oni strzelili gola w przewadze, my nie. Drugiego strzelili, gdy nasza formacja była mocno zmęczona, co wykorzystali. Podsumowując, prawdopodobnie zrobiliśmy o jeden błąd więcej niż oni - dodał.W 46. minucie kontaktowe trafienie zanotował Dan Boyle, ale potem Quick przypomniał, dlaczego rok temu dostał trofeum Conna Smythe'a dla najbardziej wartościowego zawodnika finału Pucharu Stanleya. Bronił krążek za krążkiem, w tym uderzenie z bliska w końcówce Joe'ego Pavelskiego. W sumie zatrzymał 25 strzałów.- To najboleśniejsza porażka w moim życiu - stwierdził TJ Galiardi z Sharks.Rywalem Kings w finale Konferencji Zachodniej będą albo Chicago Blackhawks, albo Detroit Red Wings. Siódmy mecz tej serii w środę.- Zarówno jedni, jak i drudzy będą wymagającym rywalem. Musimy być na to przygotowani - powiedział Quick. Konferencja Zachodnia: Los Angeles Kings - San Jose Sharks 2-1 (Kings wygrali 4-3 rywalizację play off do czterech zwycięstw)