Bohaterem meczu w "Mieście Aniołów" był Ryan Kesler, który zdobył obie bramki dla gości. Zwycięstwo zapewnił w 46. sekundzie dogrywki piękną "klepą" z niebieskiej linii. Ogromy udział przy tym golu miał Willie Mitchell. Przejął krążek po wygranym wznowieniu, ściągnął na siebie uwagę obrońców, po czym idealnie wyłożył "gumę" Keslerowi. Mitchell odetchnął z ulgą, bo to po jego stracie rywale wyszli na prowadzenie w 49. minucie. Miał ogromnego pecha, bo chciał huknąć z całej siły na bramkę, ale złamał kij i Dustin Brown wyjechał z kontrą, po której Patrick O'Sullivan pewnym strzałem pokonał Roberto Luongo. Przewaga Kanadyjczyków była bardzo wyraźna. Gospodarzy nie uratował nawet świetnie broniący Dan Cloutier. 32-latek skapitulował po raz pierwszy dopiero po 34. strzale rywali. W sumie obronił 38 z 40 uderzeń. W trzecim poniedziałkowym meczu w Calgary "Płomienie" pokonały St. Louis Blues 7:3. Wydarzeniem dnia był 365. gol Jarome Iginla, który wyprzedził Theo Fleury'ego na liście najlepszych strzelców klubu. 20 tysięcy kibiców w hali Pengrowth Saddledome zgotowało kapitanowi owację na stojąco. "Iggy" jeszcze dwukrotnie zapisał się w protokole meczowym, dokładając dwie asysty. - Cieszę się, że udało mi się tego dokonać u siebie i w dodatku wygraliśmy - powiedział "man of the day". Wyniki poniedziałkowych meczów NHL: Vancouver Canucks - Los Angeles Kings 2:1 po dogr. Buffalo Sabres - New York Rangers 2:3 po karnych Calgary Flames - St. Louis Blues 7:3