Powstać musi hala z prawdziwego zdarzenia. Bródka sam podkreślił, że od tego, czy powstanie obiekt, na którym będzie mógł trenować, warunkuje swój udział w kolejnych igrzyskach. W przeciwnym razie rozłąka z rodziną będzie dla niego zbyt bolesna. Na nowoczesną halę potrzeba około 30 milionów złotych. Tyle wystarczyłoby, aby zadaszyć tor w Zakopanem, Warszawie, Tomaszowie Mazowieckim czy Sanoku. - Udowodniliśmy wynikami, że mamy potencjał i możliwości. Kobiety przywiozły brąz z Vancouver, ja zdobyłem Puchar Świata, teraz z kolejnych igrzysk przywozimy trzy medale. Już naprawdę nic więcej nie możemy zrobić. Mamy wspaniałych zawodników, wykształconych trenerów. Brakuje hali, nie mamy gdzie trenować i musimy opuszczać rodziny. Moje przygotowania do Soczi były na granicy możliwości. Nie pamiętam, ile czasu spędziłem z rodziną przez ostatnie pół roku, ale ta rozłąka była straszna - mówił pełnym emocji glosem nasz bohater z Soczi. - Nasze biegi oglądało 10 milionów Polaków, jak każdy da trzy złote, to uzbiera się na halę - próbował rozładować atmosferę trener Wiesław Kmiecik. Nie do końca mu się udało. Do mikrofonu dorwał się jeden z byłych działaczy i rozradowany wyciągnął stuzłotowy banknot. - Daję stówę, proszę to zaprotokołować - mówił radośnie machając papierkiem z głową Władysława Jagiełły. Ta scena doskonale oddaje charakter przywitania naszych medalistów na łyżwach. To faktycznie było przywitanie, jak się patrzy. Najpierw krótkie spotkanie z kibicami na warszawskim "Okęciu", w akompaniamencie orkiestry, a potem blisko godzinna pogadanka z dziennikarzami podczas konferencji. Sukces ma wielu ojców. To znana prawda. I bardzo dobitnie przekonali się o tym nasi sportowcy. Prym wiódł prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Kazimierz Kowalczyk, który przez dobry kwadrans podziękował chyba wszystkim, którzy kiedykolwiek mieli łyżwy na nogach. Jego zdaniem, oni także przyczynili się do medali wywalczonych przez "Biało-czerwonych". Przy Bródce zdążyli "polansować" się już prawie wszyscy. W poniedziałek w południe gratulowały mu całe zastępy strażaków, razem z dowództwem Państwowej Straży Pożarnej, wiceminister MSW Stanisław Rakoczy, wiceprezes PKOl-u Ryszard Stadniuk, szef sportu w Polsacie i jeszcze wielu, wielu innych. Po południu czekało na niego spotkanie z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem. Gdzie? Oczywiście w jednostce straży pożarnej przy ul. Płaskowieckiej w Warszawie. Podczas pierwszej części tego szalonego maratonu, przy obecności kilkudziesięciu dziennikarzy przypomniał o sobie także wieloletni trener PZŁS Jerzy Lipcher, wygłaszając do mikrofonu taki oto wiersz: Złoty Bródka, Złoty medal zdobyłeś, Świat tym zachwyciłeś, Nam kibicom euforii wiele dostarczyłeś. Wzbogaciłeś historię łyżwiarstwa szybkiego, Która blaskiem złota świeci od dnia dzisiejszego, Jesteś wielkim sportowcem mój drogi kolego, Swym wyczynem podniosłeś narodowi ego. Jesteś wzorem sportowca i wzorem człowieka, I dlatego wiele jeszcze sukcesów Cię czeka, Śledzić będę rozwój Twej kariery, Życząc byś medali zdobył jeszcze cztery, Bo symbol olimpijski z pięciu kół się składa, I by mieć ten symbol w domu, pięć zdobyć wypada. Zbyszku, niech Cię zdrowie nie opuszcza, Kontuzje niech omijają, Bo kibice na kolejne medale czekają. Kończąc już powiem, Zbyszku, na torach świata bywaj, Dostarczaj wielu emocji i jedna bródką wygrywaj. My, stojąc z boku, poczuliśmy się trochę jak w "Misiu". Zabrakło tylko prezesa Ryszarda Ochódzkiego. Krzysztof Oliwa