W poprzednim sezonie gliwiczanie do końca walczyli o utrzymanie się w gronie najlepszych. O tym, że wciąż grają w Ekstraklasie zdecydowało wygrane spotkanie z Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3-0 w 37 kolejce. W tym sezonie drużyna z Górnego Śląska, to zupełnie inny zespół niż jeszcze kilka miesięcy temu. Nie zaszkodziły odejścia takich zawodników, jak Sasza Żivec czy Martin Bukata. Jak się okazuje, gliwiczanie potrafią też sobie radzić bez kontuzjowanych liderów, którzy mają duży wpływ na grę obronna Piasta. Z "Pasami" z powodu urazów nie mogli zagrać ani bramkarz Jakub Szmatuła, ani obrońca Aleksandar Sedlar czy Tomasz Jodłowiec. - Mecz z Cracovią pokazał, że jesteśmy w dobrej dyspozycji, zagraliśmy dobre spotkanie i wygraliśmy. Cracovia była groźna szczególnie przy stałych fragmentach gry i za dużo sobie przy nich pozwalała. Wtedy stwarzała sobie "jakieś" tam zagrożenie. Do stuprocentowych sytuacji nie dochodziła, ale mogliśmy trochę mądrzej to rozegrać - komentował po meczu Marcin Pietrowski. Pod nieobecność kontuzjowanego Szmatuły i siedzącego na ławce rezerwowych Gerarda Badii, to właśnie doświadczony piłkarz z Pomorza pełnił funkcją kapitana. Mecz z Cracovią był dla niego występem numer 104 w Ekstraklasie w barwach gliwickiej jedenastki, w której występuje od ponad trzech lat. Po 6 ligowych kolejkach jedenastka z Górnego Śląska, dzięki czterem wygranym ma na swoim koncie 12 punktów i jest w czołówce ligowej tabeli. Teraz przed gliwiczanami mecz z Lechem w Poznaniu w sobotę. - Naszym celem jest wygrywanie każdego kolejnego spotkania. Teraz jedziemy do Poznania na mecz z Lechem i będziemy się starali o podtrzymanie dobrej passy. W poprzednim sezonie na swoim koncie mieliśmy za dużo remisów. Teraz wygrywamy, cieszymy się z tego i będziemy robić wszystko, żeby było tak dalej - mówi Tom Hateley, angielski pomocnik Piasta. Michał Zichlarz, Gliwice