Robert Lewandowski i spółka w Bundeslidze rządzą od sześciu lat i sezon 2018/2019 zamierzali rozpocząć efektownie, od zwycięstwa nad TSG 1899 Hoffenheim na wypełnionej po brzegi Allianz Arenie. Mistrz Niemiec po letniej przebudowie ma nie tylko utrzymać prymat w kraju, ale też sięgnąć po triumf w Lidze Mistrzów. Taki cel ma też Robert Lewandowski, który został w Bawarii i już ustrzelił cztery gole w dwóch meczach Superpucharu i Pucharu Niemiec. Kolejnym celem "Lewego" była ekipa "Wieśniaków". Polski snajper od początku był pieczołowicie pilnowany przez rywali, którzy bez pardonu przecinali ataki Bayernu i nie wahali się robić tego faulując. Mistrz Niemiec atakował, w 10. minucie potężnie kropnął na bramkę David Alaba, jednak został zablokowany. Okazja Austriaka była najbardziej klarowną na początku meczu, Bayern stopniowo przesuwał grę pod bramkę gości i niemal cały czas rozgrywał piłkę. Hoffenheim zawody rozpoczęło ze sporym respektem, czekało na okazje do kontr, ale defensywa Bawarczyków nie pozwoliła oponentom na rozwinięcie skrzydeł. Wreszcie miejscowi dopięli swego, na bramkę rywala sunął atak za atakiem, aż w 23. minucie Thomas Mueller strzałem głową otworzył wynik. Po rzucie rożnym, który znakomicie wykonał Joshua Kimmich, as Bayernu wyskoczył zza pleców rywali i z bliskiej odległości wpakował piłkę do bramki. Po chwili jął odbierać gratulacje od kolegów, w tym od szeroko uśmiechniętego Lewandowskiego. Kapitan polskiej kadry cały czas absorbował defensywę rywali, czekał na podania z głębi pola i na okazję, by zakręcić defensywą Hoffenheim w swoim stylu. Nasz gwiazdor miał okazję, dość przypadkowo wypracowaną przez rywali, w 32. minucie. Próbował mocnego uderzenia, ale w porę zablokował go Kevin Vogt. W odpowiedzi Hoffenheim groźnie skontrowało, a Brazylijczyk Joelinton sam jeden chyba wie, jak nie skierował piłki do bramki Manuela Neuera w niemal idealnej sytuacji. Zaraz zaatakował Bayern, najpierw Alaba źle podał i zmarnował świetny atak, a po chwili - w 37. minucie gry - oko w oko z Oliverem Baumannem stanął Kingsley Coman i pojedynek z bramkarzem rywali przegrał. Francuz mecz zakończył kilka minut później, po brutalnym faulu Nico Schulza nie był w stanie opuścić boiska o własnych siłach. Goście grali naprawdę ostro, ucierpiał też Franck Ribery, a końcówka pierwszej odsłony zamieniła się w brutalną kopaninę. Drugą połowę Bayern rozpoczął od ataków na bramkę rywala, a Lewandowski miałby swoją okazję, gdyby Ribery podał mu dokładnie piłkę. Przy podaniu do Arjena Robbena w 54. minucie Ribery błędu już nie popełnił, a Holender uderzył na bramkę Baumanna minimalnie obok słupka. Po chwili piłkarze "Wieśniaków" stracili w fatalny sposób piłkę przed własną bramką, dostał ją Lewandowski, wpakował do siatki, ale sędziowie słusznie odgwizdali pozycję spaloną Polaka i Bayern nadal prowadził tylko 1-0. Prowadził krótko, po rywale zaraz skontrowali, a Adam Szalai ograł z łatwością Jerome'a Boatenga i wpakował piłkę do bramki obok bezradnego Manuela Neuera. Stracony gol wyraźnie zdeprymował piłkarzy Niko Kovaca, który szybko sięgnął po zmiany, bo jego drużyna straciła pomysł na to, jak dobrać się do skóry rywalom. W ostatnich dwudziestu minutach Bayern musiał nacierać i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, co najbardziej wziął sobie chyba do serca Kimmich, który raz po raz napędzał ataki Bayernu na prawej flance. A na lewej szalał Ribery, który został podcięty przez defensora Hoffenheim - tak przynajmniej uznał sędzia - i zarobił dla drużyny jedenastkę. Do piłki na "wapnie" ruszył Lewandowski, strzelił płasko i lekko, a dobrze ustawiony Baumann odbił piłkę. Odbił, ale wprost pod nogi Robbena, który trafił do siatki. Na murawie trwała feta, gdy sędzia Bastian Dankert ruszył do VAR i... gola nie uznał. Baumann linię bramkową opuścił zbyt wcześnie i arbiter nakazał powtórzenie rzutu karnego. Przy drugiej próbie Robert Lewandowski już się nie zawahał i pewnie podwyższył na 2-1. Dzięki sędziemu nie będzie miał na koncie przestrzelonej jedenastki i zarazem ma pierwsze trafienie w sezonie 2018/2019. Dwie minuty później padła trzecia bramka dla gospodarzy, po strzale Leona Goretzki Thomas Mueller odbił piłkę w polu karnym barkiem i skierował ją do siatki. Sędzia znów ruszył do VAR i... bramki dla mistrzów Niemiec nie uznał. Dopiero w 90 minucie miejscowi trafili prawidłowo, Mueller znakomicie podał w polu karnym do Robbena, a ten kropnął pod poprzeczkę i ustalił wynik meczu na 3-1 dla Bayernu Monachium. Mistrz Niemiec został pierwszym liderem Bundesligi w nowym sezonie.