<a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=100&gwId=54813&posId=&sort=0">Ranking zawodników Lotto Ekstraklasy - kliknij i sprawdź!</a> Drużyna Grzegorza Nicińskiego bardzo szybko wzięła sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi. Po szybkiej akcji Damiana Zbozienia i dośrodkowaniu z prawej strony boiska, w 4.minucie, minimalnie chybił Dariusz Zjawiński. Kolejne kilkanaście minut upłynęło pod znakiem walki w środkowej strefie i bezproduktywnych dośrodkowań Filipa Starzyńskiego, do których nie dochodził żaden z kolegów. Trybuny ożywiły się w 21. minucie, kiedy piłka trafiła do Zjawińskiego, a ten kropnął z połowy boiska, myląc się o kilka metrów. "Zjawa" dojrzał bowiem, że Martin Polaczek wyszedł w okolice 20. metra od linii bramkowej. Trzy minuty później, kibice ucichli, bo ni stąd, ni zowąd na prowadzenie wyszli "Miedziowi". Po świetnej centrze z rzutu wolnego autorstwa Starzyńskiego, piłkę do bramki Konrada Jałochy, skierował Łukasz Janoszka. Powtórki pokazały, że piłkę jako ostatni trącił obrońca Arki Michał Marcjanik. Dziesięć minut przed przerwą, na murawie gdyńskiego obiektu zrobiło się gorąco. Antoni Łukasiewicz starł się w pojedynku powietrznym z Michalem Papadopulosem i uznał, że Czech chciał mu zrobić krzywdę po gwizdku. Bronić kolegi natychmiast chciał Adam Marciniak, który zaczął przepychać się z Jakubem Tosikiem. Zawodników rozdzieli koledzy, a sędzia Szymon Marciniak pokazał im po żółtej kartce. Początek drugiej połowy należał do podopiecznych Nicińskiego. Zbozień zagrał z autu, piłkę niedokładnie wybił Jarosław Jach, a z woleja kapitalnie przymierzył Miroslav Bożok, który wyrównał wynik meczu. Dla kapitana Arki było to drugie trafienie w tym sezonie. Kilkadziesiąt sekund później, gdynianie mogli wyjść na prowadzenie. Przed szansą stanął Marciniak, który po dośrodkowaniu Marcina Warcholaka, fatalnie spudłował z siódmego metra. W 65. minucie Zjawiński uderzył po dośrodkowaniu z prawej strony, a lubinian, instynktowną interwencją, uratował Polaczek. Sześć minut później, "Zjawa" trafił z kolei w słupek lubińskiej bramki. Kwadrans przed końcem spotkania, z dystansu kropnął rezerwowy Jan Vlasko, ale jego strzał, po fenomenalnej paradzie zatrzymał Jałocha. W 85. minucie zwycięstwo Arce mógł zapewnić Mateusz Szwoch, ale strzał kreatywnego pomocnika gospodarzy odbił bramkarz Zagłębia. Podział punktów sprawił, że "Miedziowi" i gdynianie zajmują odpowiednio drugie i trzecie miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy. Liderem jest Jagiellonia Białystok. Po meczu powiedzieli: Piotr Stokowiec (trener KGHM Zagłębia Lubin): "Jeszcze niedawno Zagłębie i Arka rywalizowały w 1. lidze, w której też toczyły zacięte boje. Z pewnością cieszy jak nasze zespoły się rozwijają i idą do przodu. Podoba mi się model tworzenia drużyny przez trenera Nicińskiego, bo zbudował u siebie twierdzę. Wynik z pewnością cieszy kibiców, ale obie ekipy mogą odczuwać spory niedosyt. W pierwszej połowie mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale po przerwie straciliśmy bramkę i byłem trochę rozczarowany naszą postawą. Jesteśmy na tyle doświadczeni i potrafimy dojrzale grać, że zamiast panikować powinniśmy dłużej utrzymywać się przy piłce. Tymczasem Arka miała sytuacje i różnie mecz mógł się skończyć. Wydaje mi się jednak, że remis nie krzywdzi żadnego z zespołów. Pierwsza połowa była dla nas, druga należała do gospodarzy. Było to również interesujące widowisko - było sporo strzałów, parad bramkarzy, doszło też do jednego spięcia. Generalnie sporo się działo. Cieszę się, że powoli dochodzimy do siebie po występach w europejskich pucharach. Mieliśmy kryzys, ale przetrwaliśmy go bez porażki. Po przerwie widać było nasze fizyczne braki, ale ostatnio nie mieliśmy czasu na solidne treningi". Grzegorz Niciński (trener Arki Gdynia): "Szanujemy ten punkt, bo rywalizowaliśmy z topową polską drużyną i wiedzieliśmy co nas czeka. Pierwsza połowa nie była udana w naszym wykonaniu. W naszej grze było dużo niedokładności, za szybko pozbywaliśmy się piłki, która wracała do Zagłębia, dzięki czemu mogło ono od nowa konstruować swoje akcje. Druga odsłona była w naszym wykonaniu znacznie lepsza. Rozpoczęliśmy ją z zamiarem odrobienia strat i kiedy doprowadziliśmy do wyrównania, poszliśmy za ciosem. Z pewnością 10 tysięcy kibiców może być zadowolonych z atmosfery i poziomu gry. A gdyby ktoś przed meczem powiedział, że wywalczymy remis, zastanowiłbym się nad tym. Teraz to już historia. Z szacunkiem dopisujemy do swojego konta punkt. Cieszę się również, że znowu pokazaliśmy gdyński charakter, bo u siebie dawno już nie przegraliśmy". Arka Gdynia - Zagłębie Lubin 1-1 (0-1) 0-1, Michał Marcjanik (24. - sam.) 1-1, Miroslav Bożok (50.) Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 10 002. Żółte kartki: Adam Marciniak, Michał Marcjanik (Arka), Jakub Tosik (Zagłębie). Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Dawid Sołdecki, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak - Marcus Vinicius (86, Rashid Yussuff), Antoni Łukasiewicz, Adam Marciniak, Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (77, Adrian Błąd) - Dariusz Zjawiński (74, Rafał Siemaszko). KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polaczek - Jakub Tosik, Lubomir Guldan, Jarosław Jach, Dorde Czotra - Arkadiusz Woźniak (67, Jan Vlasko), Łukasz Piątek, Jarosław Kubicki, Filip Starzyński, Łukasz Janoszka (86, Krzysztof Janus) - Michal Papadopulos (77, Martin Neszpor). <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2016-2017,cid,3">Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a>