Gortat mógł liczyć tego dnia na wsparcie ok. 500 rodaków, którzy gorąco go dopingowali i machali biało-czerwonymi chorągiewkami. Polacy stanowili ważną i barwną część ponad 16-tysięcznej widowni w hali US Airways Center. Polskiego jedynaka w NBA do boju zagrzewały m.in. mistrzyni świata z 2009 roku i była rekordzistka globu w rzucie młotem Anita Włodarczyk oraz cheerleaderki Asseco Prokom Gdynia. To jedna z najlepszych grup tanecznych w Europie. Zaproszenie do Phoenix to kolejne wyróżnienie, gdyż wcześniej zespół występował m.in. podczas ubiegłorocznego Final Four Euroligi koszykarzy w Barcelonie. Z kolei w hali można było zjeść... pierogi. - Dziękuję wszystkim, którzy przyszli, by wesprzeć mnie i moją drużynę. To świetne uczucie, że mimo znacznej odległości od ojczyzny ciągle potrafimy być razem - przyznał Gortat, który stanął na wysokości zadania i był jednym z głównych bohaterów wieczoru. W ciągu 31 minut trafił sześć z dziewięciu rzutów wolnych oraz trzy z czterech wolnych, notując łącznie 15 pkt. Jednej zbiórki zabrakło mu do 55. w karierze tzw. double-double. Miał też dwa przechwyty, jedną stratę i trzykrotnie sfaulował rywali. Swojego podstawowego środkowego chwalił trener Suns Alvin Gentry. - Wspólnie z Robinem Lopezem wykonali świetną robotę w defensywie, zatrzymując Marca Gasola, a Hiszpan to jeden ze sprytniejszych centrów w NBA - ocenił szkoleniowiec. Skuteczniejszy od Polaka w drużynie z Arizony był Jared Dudley - 19 pkt, a Steve Nash zanotował 15 asyst. Gasol - 21 pkt i osiem zbiórek - był liderem Grizzlies. Z bilansem 23-16 zajmują oni obecnie piąte miejsce na Zachodzie. Daleko od mistrzowskiej formy są Mavericks, którzy na Zachodzie zajmują dopiero ósme miejsce, ostatnie premiowane awansem do fazy play off. Obrońcy tytułu w sobotę grali trzeci dzień z rzędu i wyraźnie brakowało im sił. Mieli kiepską skuteczność rzutów z gry (37,3 proc.) i do tego aż 21 strat. Warriors do triumfu 111:87 we własnej hali poprowadził David Lee, który na koncie zapisał 25 pkt. Dla pokonanych 22 zdobył Niemiec Dirk Nowitzki. Zwycięstwa odnieśli liderzy obu konferencji. Koszykarze Oklahoma City Thunder nie dali szans najsłabszej drużynie obecnego sezonu - Charlotte Bobcats, wygrywając we własnej hali 122:95, a Chicago Bulls, także u siebie, 111:97 uporali się z Utah Jazz. Bardzo emocjonująco było w Miami, gdzie Heat gościli Indianę Pacers. Faworyzowani gospodarze zwyciężyli dopiero po dogrywce 93:91, a decydujące punkty niemal równo z ostatnią syreną zdobył Dwyane Wade. W całym meczu uzyskał ich 28, a 27 dołożył LeBron James. Dogrywkę lepiej rozpoczęli Pacers, którzy na dwie minuty przed końcem prowadzili 91:86. W ostatnich 120 sekundach nie zdołali już jednak trafić do kosza. Sobotnie wyniki: Chicago Bulls - Utah Jazz 111:97 Detroit Pistons - Toronto Raptors 105:86 Golden State Warriors - Dallas Mavericks 111:87 Miami Heat - Indiana Pacers 93:91 po dogr. Minnesota Timberwolves - New Orleans Hornets 89:95 New Jersey Nets - Houston Rockets 106:112 Oklahoma City Thunder - Charlotte Bobcats 122:95 Phoenix Suns - Memphis Grizzlies 98:91 Washington Wizards - Portland Trail Blazers 99:110