Do sukcesu w ósmym wygranym meczu z rzędu "Jeziorowców" poprowadził ich Kobe Bryant, który zdobył 33 punkty. 27 dorzucił Pau Gasol, który miał też 19 zbiórek. Na parkiecie po kontuzji kolana pojawił się jeden z najwyższych zawodników NBA mierzący 213 cm wzrostu Andrew Bynum, który nie grał od stycznia. W pierwszym meczu po przerwie zdobył 16 punktów i miał siedem zbiórek. Goście (bilans 53-27) przegrali po raz pierwszy w ostatnich dziewięciu spotkaniach. Tyle samo wygranych co Los Angeles Lakers ma najlepsza drużyna Konferencji Wschodniej - Cleveland Cavaliers, która w czwartek nie grała. Cavs rozegrali jednak o jeden mecz mniej. Filadelfijskie "Szóstki", mające już zapewniony udział w play off, przegrały w Chicago z tamtejszymi Bulls 99:113. To trzecia porażka z rzędu 76ers. Bardzo dobrą formę w szeregach "Byków" zaprezentował Tyrus Thomas, który zdobył 24 punkty, co jest jego rekordem sezonu. Znakomicie egzekwował rzuty wolnej trafiając wszystkie czternaście, co też jest rekordem, ale życiowym. Tyle samo punktów co Thomas zdobył w czwartek Ben Gordon. Wygrana Houston Rockets w wyjazdowym spotkaniu z Sacramento Kings 115:98 dała im pierwszą lokatę w Southwest Division. Po przegranej połowie 49:54 Teksańczycy wzięli się do roboty i trzecią kwartę wygrali 36:20, a przewagę potwierdzili w następnej, w której zdobyli 30 punktów. Bardzo dobry mecz rozegrał Ron Artest rzucając 26 punktów. Kings mają najgorszy bilans ze wszystkich drużyn 16- 62. Czwartek na parkietach NBA: Chicago Bulls - Philadelphia 76ers 113:99 Sacramento Kings - Houston Rockets 98:115 Los Angeles Lakers - Denver Nuggets 116:102