Było to ósme z rzędu zwycięstwo ekipy ze stanu Arizona i 17. w ostatnich 18 meczach, co winduje ich na szczyt ligowych zmagań z bilansem 21 zwycięstw i tylko 3 porażek. Tylko jednej wygranej brakuje "Słońcom"do wyrównania wyczynu Dallas Mavericks, którzy wyśrubowali rekord otwarcia sezonu na 22:3. Wtedy Mavs do wspanialej serii prowadził Steve Nash, który teraz tworzy nową historię klubu z Phoenix. Czas pokaże czy znakiem firmowym Nasha staną się rekordowe bilanse na początku sezonu. Na razie wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie. Rozgrywający ze słonecznej Arizony przeciwko Wizards zanotował 13 punktów i aż 11 asyst. - Są pewne podobieństwa między Dallas a Phoenix - stwierdził po meczu Nash. - Te dwie drużyny zdobywają bardzo dużo punktów, trudno przeciwko nim się bronić, ale myślę, że każda z nim ma swoją tożsamość. Na pewno Suns są bardziej atletyczni i bardziej wszechstronni. Najlepszy strzelec drużyny Amare Stoudemire chyba jeszcze czuł w nogach piątkowe spotkanie w Seattle. Był ociężały, szybko miał problemy z przewinieniami i zdobył tylko 8 punktów. Za to Shawn Marion zagrał w America West Arena jakby miał ostatnio dwa tygodnie wolnego i przebywał na wczasach na Hawajach. Zdobył 36 punktów, zebrał z tablic 14 piłek i zaliczył 17. double-double w 24 meczach tego sezonu. - Jestem Matrix, nie musze odpoczywać - zażartował po wyjściu z szatni. Maciej Lampe pojawił się na parkiecie pod koniec meczu, a dokładnie na 2:54 przed ostatnią syreną. Oddał dwa rzuty, ale jeden został zablokowany przez Michaela Ruffina, a drugi był niecelny. W pozostałych statystykach Lampe wszędzie wyszedł na zero. W sobotni wieczór przypomniał o sobie Allen Iverson. Z ligowego średniaka jakim stała się ekipa 76ers, jedynie Iverson potrafi wybić się ponad przeciętność, a upodobał sobie do tego zwłaszcza Milwaukee Bucks. Sześć dni temu rzucił im 40 punktów, a w sobotę z wielką łatwością rzucił 54 punkty. To najlepszy w tym sezonie rezultat, a "Answer" szósty raz w karierze przekroczył liczbę 50 punktów. "AI" oddał 29 rzutów z czego 17 dziurawiło kosz Bucks, a na linii rzutów wolnych pomylił się tylko 5 razy w 21 próbach. - Czułem się świetnie, rzut wybitnie mi dziś "siedział". Trener wskazywał same dobre zagrywki i widział, że jestem "w gazie" stąd wiele akcji było na mnie - powiedział Iverson, który w tym meczu przekroczył magiczną liczbę 15 tysięcy punktów w NBA. Tylko sześciu koszykarzy obecnie grających może poszczycić się takim osiągnięciem, a są nimi: Reggie Miller, Shaquille O'Neal, Gary Payton, Clifford Robinson, Kevin Willis i Latrell Sprewell. Iverson opuścił parkiet w ostatnich minutach, a schodząc do szatni podarował swoje buty dwóm chłopcom stojącym na schodach ubranym w koszulki Sixers... W Cleveland znów zawiódł LeBron James. Co prawda zdobył 31 punktów, ale pierwszy raz w krótkiej karierze w NBA musiał opuścić parkiet z powodu nadmiaru fauli. Opuścił go wtedy, gdy Cavs najbardziej go potrzebowali. Brak najlepszego strzelca drużyny skrzętnie wykorzystali Boston Celtics, którzy wygrali po dogrywce 114:107. Zwycięstwo Celtom na 1:17 przed końcem zapewnił Gary Payton, trafiając za trzy punkty. Paul Pierce miał 34 punkty w meczu i był najskuteczniejszym zawodnikiem tego wieczoru w hali Gund Arena. W sobotni wieczór ciekawie było też na przedmieściach Detroit w Auburn Hills. Na 0.5 sekundy przed końcem meczu, przy wyniku 74:74 na linii rzutów wolnych stanął Darius Miles, którego wolne nie są mocną stroną. Emocje sięgały zenitu, kibice gwizdali i pierwszego nie trafił. Drugi wolny był jednak celny i mistrzowie NBA Detroit Pistons zostali pokonani jedenasty raz w sezonie. - Presja była ogromna - stwierdził po meczu gracz Portland Trail Blazers. - Chciałem trafił przynajmniej jeden rzut. Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 18 grudnia