Natomiast specjalny podatek właściciele klubów będą musieli odprowadzać do kasy ligi, jeśli płace przekroczą 70,307 mln dolarów. Jego wartość to jeden dolar, za każdego dolara wypłacanych pensji powyżej ustalonego limitu. Różnica między poziomem "salary cup" i podatku od luksusu wynika z tego, że układ zbiorowy pracy zawarty między organizacją koszykarzy (na jej czele od 2006 roku stoi zawodnik Los Angeles Lakers Derek Fischer) a władzami ligi (komisarz i 30 właścicieli klubów) dopuszcza wyjątki, w których można bezkarnie przekroczyć limit wynagrodzeń. Dotyczą one między innymi kontraktów podpisywanych przez wolnych agentów z dotychczasowymi klubami. Ma to ułatwiać zespołom zatrzymywanie gwiazd. "Salary cup" po raz pierwszy wprowadzono w sezonie 1984-85. Wtedy wynosiło ono zaledwie... 3,6 mln, a średnia pensja koszykarza ligi NBA miała wartość 330 tys. dolarów. Już siedem lat później średnie wynagrodzenie przekroczyło milion dolarów, a w ubiegłym sezonie statystyczny zawodnik zarabiał 5,2 mln.