"To niewiarygodne, jak można grać aż tak dobrze?!" - zachodził w głowę po przegranym meczu z Miami Heat (105:122) trener New York Knicks Mike D'Antoni. Szkoleniowca zaskoczyła niesamowita dyspozycja Dwyane'a Wade'a. Filar Heat rozgrywa najlepszy sezon w karierze i jest wymieniany w gronie najpoważniejszych kandydatów do tytułu MVP ale tak dobrze jak w konfrontacji z Knicks jeszcze w karierze nie zagrał. Wade ustanowił swój osobisty rekord zdobywając 55 punktów. "Przyjechałem na mecz wcześniej niż zwykle. Byłem niezwykle skupiony. Koledzy pytali się nawet, czy wszystko ze mną w porządku, bo się nie odzywałem" - relacjonował po meczu mistrz olimpijski z Pekinu. Do 55 punktów (19/30 z gry, w tym 6/12 za trzy, 11/13 rzuty wolne) Wade dołożył 9 zbiórek 4 asysty i blok. Do rekordu klubu, autorstwa Glena Rice'a, zabrakło mu jednego "oczka". Pewnie wyprzedziłby byłego znakomitego strzelca, gdyby w końcówce meczu trener nie posadził go na ławce rezerwowych. "On poprawił już tyle rekordów klubu, zostawmy chociaż jeden z nich dla Glena" - żartował po meczu szkoleniowiec gospodarzy, Erik Spoelstra. Mistrzowie bez pomysłu Cleveland Cavaliers po raz kolejny udowodnili, że we własnej hali praktycznie nie mają sobie równych. Liderzy rozgrywek rozbili w drobny mak Boston Celtics 107:76, odnosząc 39. zwycięstwo w 40. spotkaniu przed własną widownią. Jeśli w najbliższą środę LeBron James i spółka ograją w Quicken Loans Arena Philadelphia 76ers, wyrównają rekord Celtics, którzy w sezonie 1985/86 wygrali 40 z 41 spotkań we własnej hali. O zwycięstwie Cavs zadecydowała już pierwsza kwarta, w której gospodarze zdobyli 31 punktów, tracąc zaledwie 9. "W pewnym momencie rywale trafiali tylko 15% swoich rzutów. To niesamowite" - cieszył się James z dobrej gry zespołu w obronie. LeBron w ciągu 30 minut spędzonych na parkiecie zanotował 29 punktów, 7 asyst i 4 zbiórki. Czterech jego partnerów zdobyło po 11 i więcej "oczek". Najwięcej - 15 - rezerwowy Daniel Gibson. Dla Bostonu 14 punktów przy fatalnej skuteczności (4/17 z gry) zanotował Paul Pierce. Fatalna seria 76ers Tak źle w tym sezonie koszykarze Philadelphia 76ers jeszcze nie grali. W meczu z Toronto Raptors (104:111) goście zanotowali piątą kolejną porażkę, co jest najdłuższą serią niepowodzeń zespołu w rozgrywkach. Gospodarze zwycięstwo zawdzięczają grze zespołowej; rozdali aż 27 asyst, a sześciu koszykarzy zdobyło 10 i więcej punktów. Najczęściej rzucał Chris Bosh (22 punkty, 8 zbiórek). Dla 76ers 21 punktów, ale też i 10 strat zanotował Andre Iguodala. Niezłe numery 31 punktów, 17 asyst i 9 zbiórek - to dorobek rozgrywającego New Orleans Hornets, Chrisa Paula w zwycięskim spotkaniu z Dallas Mavericks. Imponujące. Niedziela na parkietach NBA: Miami Heat - New York Knicks 122:105 Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 107:76 Los Angeles Lakers - Memphis Grizzlies 92:75 Sacramento Kings - San Antonio Spurs 92:95 Toronto Raptors - Philadelphia 76ers 111:104 New Orleans Hornets - Dallas Mavericks 102:92